Śnieg z owadami
Dziesiątki niewielkich pająków, gąsienic i
dżdżownic znalazła w sobotę rano na podwórku Maria Uliasz,
mieszkanka Wrocanki koło Krosna. - To obrzydlistwo spadało ze
śniegiem z nieba! - twierdzi kobieta. - Czytałem o podobnych
zjawiskach, ale nie na naszym terenie - mówi krośnieński biolog,
dr Łukasz Łuczaj, relacjonuje "Dziennik Polski".
Rano, gdy sypał śnieg, kobieta wyszła na podwórko. W pewnym momencie zauważyła coś na kurtce. - Strzepnęłam, bo myślałam, że to ptasie odchody. Patrzę na ziemię - to się rusza! Gąsienice z nóżkami, pająki, muszki jakby owocówki. Leciały z góry razem ze śniegiem! - opowiada Maria Uliasz.
Pełzające po kilkunastocentymetrowym śniegu owady widzieli również jej sąsiedzi i mąż, a także rodzina, która przyjechała w odwiedziny. Kobieta wrzuciła kilka różnych okazów do słoika i przechowała. Dobę po zaobserwowaniu zjawiska, na posesji pani Marii wciąż leżą martwe dżdżownice, zaś część pędraków jeszcze żyje.
- Zdarza się, że silne wiatry, tornada, porywają roślinność wraz z owadami. Tak mogło być w tym przypadku - przybysze mogli zostać przeniesieni z Bliskiego Wschodu lub południowej Europy. Natomiast dziwne jest, że są tu dżdżownice, chrząszcze i pająki - gatunki krajowe. Znane są z literatury przypadki spadania deszczu żab czy owadów, ale jednego rodzaju. To co widzę, to coś niesamowitego- twierdzi dr Łukasz Łuczaj, biolog, autor książki "Podręcznik robakożercy".
Zwraca też uwagę, że organizmy, które o tej porze roku powinny być w stanie uśpienia pod ziemią, ponad dobę przetrwały w temperaturze poniżej zera stopni Celsjusza i są nadal aktywne. - Pokrywa śniegu jest badana codziennie rano i obserwowana przez cały dzień. Nie mieliśmy sygnałów, żeby zaobserwowano coś nietypowego- informuje Zofia Tabor, dyżurny obserwator stacji hydrometeorologicznej Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Krośnie. (PAP)