Smutny drapieżca w borze
Trzej kilkunastoletni chłopcy znaleźli w lesie chorego myszołowa. Po naszej interwencji ptak, będący pod ścisłą ochroną, trafi do ośrodka rehabilitacji zwierząt drapieżnych w Krakowie.
Jest jakby smutny, taki osowiały. Nie chce latać. Jest chyba chory - martwią się opiekunowie drapieżnika, trzej chłopcy z Piekielnika - Jarek Konieczny, Daniel Podczerwiński i Damian Otrębiak. To najprawdopodobniej myszołów - ptak drapieżny, objęty ścisłą ochroną.
Żabę połknął w całości W poniedzialek, podczas wyprawy do lasu, w pobliskich borach znaleźli go zaplątanego w gałęzie. Stał na ziemi, pod drzewem, z rozłożonymi skrzydlami. Chłopcy nie wiedzieli, co robić. - Na początku baliśmy się podejść do
niego, więc wystawiliśmy patyk na który wskoczył - opowiadają. Ptak nie był agresywny, ale wystraszony. Chłopcy, nie namyślając się długo, zabrali go ze sobą do domu. Widać było, że nic nie jadł ani nie pił od wielu dni. Przyniesioną żabę połknął natychmiast, w całości. Jarek, Daniel i Damian karmią go i opiekują się nim przez cały dzień. Noszą mu myszy, żaby, poją go wodą. Ptak daje się głaskać, popiskuje cichutko. - Myśleliśmy, że odleci, ale nie chce Zaraz spada na ziemię i stoi. Nawet nie biega. Chyba jest chory. Szkoda go, jest taki milutki. Dobrze byłoby, że ktoś go wyleczył, ale nie wiemy, co z nim zrobić - martwią się chłopcy.
Jak wyzdrowieje, wróci na wolność Po naszej interwencji wczoraj późnym popołudniem ptakiem zainteresował się Janusz Tomasiewicz, dyrektor Gorczańskiego Parku Narodowego, któr y skontaktował nas z doktorem Zbigniewem Bonczarem, kierownikiem Ośrodka Hodowli i Rehabilitacji Ptaków Drapieżnych. - Zajmiemy się nim - obiecał dr Bonczar. Dziś drapieżnik trafi do Krakowa. Po wyleczeniu zwrócimy mu wolność.