PolskaSMS-owy "żart" o samobójstwie

SMS‑owy "żart" o samobójstwie

Pedagog jednej z białostockich
szkół podstawowych i miejscowa policja, w tym negocjator,
zaangażowani byli w sprawę wysyłanych z telefonu komórkowego
informacji o planach popełnienia samobójstwa. Cała sprawa
okazała się żartem nastolatek. Policja apeluje do rodziców o
zwracanie baczniejszej uwagi na swoje dzieci.

Jak poinformował Andrzej Baranowski z zespołu prasowego podlaskiej policji, cała historia rozpoczęła się od tego, że pani pedagog jednej z podstawówek w Białymstoku poinformowała policję, że uczeń tej szkoły otrzymuje sms-y z nieznanego numeru, z informacją o planach popełnienia samobójstwa przez nadawcę wiadomości.

Przestraszony chłopak powiedział o tym pedagog, ta starała się oddzwonić na numer nadawcy, ten jednak nie odbierał telefonu. Policjanci informację potraktowali poważnie - przed miesiącem w podobnej sytuacji okazało się, że nie był to żart.

Policyjny negocjator nawiązał za pomocą sms-ów kontakt z nadawcą wiadomości, inni policjanci ustalili, że numer należy do mieszkanki Białegostoku.

Okazało się, że aparatu używa jej 13-letnia córka, przebywająca u koleżanki. W rozmowie z policjantami dziewczęta przyznały się do autorstwa sms-ów i zapewniły, że był to żart, a numery, na które przesyłały sms-y wybierały przypadkowo.

Do zdarzenia by nie doszło, gdyby rodzice baczniej interesowali się ty, co robią ich małoletnie dzieci - uważa Baranowski. Jak dodał, w tym przypadku raczej nie będzie można obciążyć rodziców nastolatek kosztami całej akcji, bo nie można tego traktować jako fałszywego zawiadomienia organów ścigania.

Na początku marca udało się uratować 19-letnią białostoczankę bo korespondująca z nią przez internetowy komunikator i przez sms-y mieszkanka Pruszkowa (Mazowieckie) uwierzyła w informacje o próbie samobójczej dziewczyny i zawiadomiła policję, a ta odnalazła mieszkanie niedoszłej samobójczyni.

Okazało się, że dziewczyna przyjęła kilkadziesiąt różnych tabletek. Przebywający w mieszkaniu rodzice o stanie córki nic nie wiedzieli.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)