Śmierć za katastrofę w powietrzu?
Zamordowany został szwajcarski kontroler
lotów, który pełnił dyżur na wieży portu lotniczego w Zurychu
przed dwoma laty, gdy nad południowymi Niemcami, niedaleko
szwajcarskiej granicy, doszło do kolizji rosyjskiego samolotu Tu-
154 z towarowym boeingiem. Zginęło wówczas 71 osób, głównie
baszkirskich dzieci. Policja odmówiła potwierdzenia, że morderstwo ma jakikolwiek związek z katastrofą.
Jak podała szwajcarska policja, kontroler został zasztyletowany w swym mieszkaniu po krótkiej, ostrej wymianie zdań z nieznajomym gościem. W związku z zabójstwem poszukiwany jest mężczyzna w wieku 50-55 lat, mówiący po niemiecku.
Bezpośrednio po katastrofie Baszkirskie Linie Lotnicze obarczyły odpowiedzialnością za tragedię szwajcarską firmę Skyguide, której kontrolerzy mieli obowiązek czuwania nad lotem obu maszyn. Kompania Skyguide w 99% należy do państwa.
W czasie śledztwa ustalono, że szwajcarski kontroler - którego nazwiska nigdy nie ujawniono - polecił pilotowi rosyjskiego samolotu obniżyć pułap lotu, mimo że na ekranie musiał widzieć inną maszynę a automatyczne pokładowe urządzenia rosyjskiego samolotu alarmowały przed możliwością kolizji. Pilot musiał jednak zastosować się do polecenia wieży kontroli lotów.
Wiadomo jedynie, że zabity w nocy z wtorku na środę kontroler to 36-letni Duńczyk, mieszkający wraz z żoną i trojgiem dzieci od siedmiu lat w Szwajcarii.