ŚwiatŚmierć z "ręki" meduzy

Śmierć z "ręki" meduzy

Amerykański turysta zmarł poparzony przez meduzę w wodach wokół Wielkiej Rafy Koralowej u wybrzeży Australii. To drugi tego typu śmiertelny wypadek w tym roku.

Turysta poparzony został przez meduzę podczas kąpieli w morzu w kurorcie Port Douglas w Queensland. Cierpiący na wysokie ciśnienie 44-letni Robert King, po szoku spowodowanym porażeniem, doznał ataku serca i zmarł po miesiącu pobytu w szpitalu. W lutym, brytyjski turysta zmarł w ciągu dwóch dni po porażeniu przez meduzę tego samego gatunku.

Meduza irukandji, wielkości kciuka, jest jedną z wielu porażających jadem meduz, występujących latem w wodach wokół Wielkiej Rafy Koralowej. Jednak na jej jad nie ma odtrutki.

Dotychczas uważano, że parzydełka irukandji nie mogą spowodować zgonu - są za to bardzo bolesne, gwałtownie podnoszą ciśnienie krwi i wywołują skurcz oraz krótkotrwały paraliż, który może doprowadzić do utonięcia ofiary. (reb)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)