PolskaŚmierć na Telegrafie

Śmierć na Telegrafie

Na kieleckim stoku Telegraf zginął we wtorek wieczorem 34 letni narciarz. Podczas zjazdu wypięła mu się narta, upadł i z dużym impetem uderzył w betonowy słup oświetlający stok.

Zaraz po wypadku - jak twierdzą świadkowie - narciarz był przytomny. Na miejsce przybyła natychmiast karetka pogotowia. Podjęto reanimację. Mężczyzny jednak zmarł w szpitalu z powodu krwotoku wewnętrznego. Świadkami wypadku byli żona i syn mężczyzny. Okoliczności zdarzenia bada policja i prokuratura.

Kilka dni wcześniej na tym samym stoku też doszło do wypadku. Wtedy poważnie poturbowała się kobieta. "To ciężki stok, porównywalny do Nosala w Zakopanem. Jeżdżenie na nim wymaga sporych umiejętności, a ludzie nie zawsze o tym pamiętają" - twierdzi jeden z właścicieli wyciągu narciarkiego na kieleckim Telegrafie Wojciech Kwapień.(ck)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)