Śmierć kosiła na torach
Koszmar w dwóch pociągach pośpiesznych linii Kraków - Kołobrzeg. Pierwszy z nich około godziny 7 dojeżdżał wczoraj do Potęgowa w powiecie słupskim. Wtedy konduktorzy zauważyli wiszące w toalecie ciało młodego mężczyzny.
17.06.2004 | aktual.: 17.06.2004 13:13
Przez radio powiadomili dyżurnego ruchu, który wezwał policję. Policjanci ustalili, że martwy mężczyzna to 22-letni mieszkaniec woj. łódzkiego. Przy zwłokach były dokumenty, pieniądze i bilet z Łodzi na Hel. Wstępnie wykluczono, że do śmierci mężczyzny przyczyniły się osoby trzecie. Nie wiadomo natomiast, kiedy nastąpił zgon. To wyjaśni zarządzona przez prokuratora sekcja.
- Nie pamiętam, aby ktokolwiek popełnił tak desperacki czyn w jadącym pociągu - stwierdził Artur Surmacz, zastępca naczelnika Sekcji Przewozów Pasażerskich w Słupsku, od przeszło 20 lat pracujący na PKP. - Najczęściej desperaci rzucają się pod koła pociągów.
W czasie gdy w Słupsku badano okoliczności śmierci łodzianina, ok. godz. 7.20, kilkanaście kilometrów dalej, doszło do kolejnej tragedii. Drugi pociąg, też z Krakowa do Kołobrzegu, staranował auto, które nie zatrzymało się przed zamkniętym przejazdem kolejowym w Sławnie. Kierowca forda fiesty zginął na miejscu. Tragedię obserwowało kilku przechodniów.
- On jechał jak szatan! Nie zwolnił przed przejazdem - mówi Arkadiusz Głowacki, ze Sławna. - Widocznie chciał się prześlizgnąć między półzaporami.
Na miejsce zdarzenia przyjechali policjanci, strażacy i prokurator okręgowy. - Kierowca forda nie zdążył zatrzymać się przed rogatkami - uważa Krzysztof Moisym, zastępca komendanta Komendy Powiatowej Policji w Sławnie. - Sekcja zwłok ustali, czy 28-letni Marcin S. był pod wpływem alkoholu.
- Samochód był tak zdeformowany, że trzeba było użyć specjalistycznego sprzętu, aby wyciągnąć ciało - dodaje Krzysztof Szczepanowski, rzecznik prasowy straży pożarnej w Sławnie. - Lokomotywa nie nadawała się już do dalszej jazdy. Kolej sprowadziła zastępczą.
(jkk, mas)