PolskaŚmierć 2-letniej Wiktorii - finał procesu odroczony

Śmierć 2‑letniej Wiktorii - finał procesu odroczony

Nieobecność biegłego patomorfologa wymusiła przedłużenie procesu w sprawie śmierci 2-letniej Wiktorii ze Żnina. Dziecko zmarło z powodu wewnętrznych urazów, a o spowodowanie śmierci oskarżono ojca dziewczynki.

26.10.2011 16:35

Jak poinformowano w bydgoskim sądzie okręgowym, rozprawę, która mogła zakończyć proces, odroczono z powodu nieobecności lekarki - patomorfologa, która prowadziła sekcję zmarłej dziewczynki. Zdaniem sądu opinia tego specjalisty może mieć duże znaczenie dla wyroku w tej sprawie.

W opinii wydanej podczas śledztwa lekarka zaznaczyła, że obrażenia wewnętrzne, stwierdzone po śmierci dziecka, powstały stosunkowo krótko przed zgonem, kilka lub kilkanaście godzin wcześniej. Mogły je spowodować uderzenia tępym przedmiotem.

Za śmierć dziecka odpowiada przed sądem jego ojciec, Sebastian Sz., którego oskarżono o "znęcanie się oraz spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu skutkującego śmiercią córki Wiktorii". Grozi mu kara do 15 lat więzienia.

Przed sąd trafiła także matka dziewczynki, którą oskarżono o nieumyślne narażenie zdrowia i życia córki, czyli osoby powierzonej jej szczególnej opiece. Przestępstwo to zagrożone jest karą do roku pozbawienia wolności.

Mężczyzna nie przyznaje się do winy i utrzymuje, że siniaki na ciele córki to skutek hemofilii, na którą miało cierpieć dziecko. Podkreśla, że do końca starał się ratować życie dziewczynki.

Zdaniem prokuratury, mężczyzna miał maltretować córkę już od listopada 2009 roku, czyli od chwili, gdy dziecko miało zaledwie pół roku.

Nieprzytomna Wiktoria trafiła do szpitala w Żninie w nocy z 25 na 26 stycznia. Lekarzom nie udało się jej uratować. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci było uszkodzenie jelit, do którego doszło na skutek urazu, i wywołane tym zapalenie otrzewnej.

Sebastian Sz. był już w przeszłości karany za pobicie syna, którego miał ze związku z inną kobietą. Za skatowanie kilkumiesięcznego dziecka ze szczególnym okrucieństwem skazano go wówczas na sześć lat więzienia.

Mężczyzna przebywa cały czas w areszcie. Po śmierci dziecka kilkuset mieszkańców Żnina przeszło ulicami miasteczka w marszu milczenia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)