Słuchacze protestują: "od Trójki łapy precz"
Ponad 30 słuchaczy protestowało w Warszawie przed siedzibą Programu III Polskiego Radia. Domagali się usunięcia Jacka Sobali ze stanowiska dyrektora "Trójki" i rozpisania transparentnego konkursu na tę funkcję.
13.03.2010 | aktual.: 13.03.2010 19:02
Przed radiową "Trójką" zebrało się ponad 30 osób z transparentami "Trójka - łapy precz, dotyczy polityków" oraz "Jackowi Sobali już dziękujemy".
- Jesteśmy grupą skupioną wokół forum Trójki, uważamy, że politycy niszczą to radio - powiedział Jacek Tomczyk, który przedstawił się jako jeden z animatorów sobotniej akcji. - Ramówka jest zmieniana na ich korzyść, a nie słuchaczy, którzy płacą abonament - dodał.
Chodzi o to, że - zdaniem protestujących - pod rządami Sobali skracane są programy autorskie np. program prowadzony przez Artura Orzecha, a wprowadzane są programy publicystyczne jak "Trójka po trzeciej". Wskazują ponadto, że pomimo zapowiadanej restrukturyzacji, radio zatrudniło nowych publicystów.
Sobala został szefem "Trójki" pod koniec grudnia ub.r.; zastąpił Magdalenę Jethon. Przeciwko tej decyzji zarządu PR protestowali dziennikarze Trójki, jej byli pracownicy, a także warszawski oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Powrotu Jethon na stanowisko domaga się minister skarbu Aleksander Grad.
Pracownicy "Trójki" zawiązali w tym czasie związek zawodowy, który domaga się także anulowania decyzji programowych i personalnych, podjętych przez Sobalę w lutym 2010 roku. Związek prosi o przedstawienie w najbliższym czasie pracownikom Polskiego Radia kompletnej informacji na temat planowanej restrukturyzacji radia.
Według zarządu Polskiego Radia koszt restrukturyzacji ma wynosić ok. 5 mln zł, na co złożą się przede wszystkim odprawy dla zwalnianych pracowników. Ostateczna wielkość zwolnień nie jest jeszcze znana; radio zakłada, że ze spółki będzie musiało odejść od 300 do 500 osób. Największe zwolnienia mają dotknąć administrację i służby techniczne - do 40% obecnego zatrudnienia; najmniejsze zespoły dziennikarskie - od 10 do 20%.
- Cieszę się ze słuchalności, jaką ma Trójka - skomentował zajście Jacek Sobala. Powiedział, że ze względu na dobro toczących się rozmów ze związkami zawodowymi, do czasu ich zakończenia wstrzyma się z dalszymi komentarzami.
Protestujący rozmawiali również z politykami (gośćmi porannego programu w "Trójce"), a także przedstawicielami pracowników radia. Sobala, któremu chcieli wręczyć symboliczne wypowiedzenie, nie spotkał się z nimi.
Rzecznik rządu Paweł Graś ocenił w rozmowie z dziennikarzami, że w mediach publicznych zawiązała się skuteczna koalicja PiS-SLD, a wprowadzone przez nią zmiany doprowadziły m.in. do protestu słuchaczy "Trójki".
- Nie ma takiej koalicji w mediach publicznych - powiedział z kolei Krzysztof Putra z PiS. - Natomiast faktem jest, że PiS i SLD poparły weto prezydenta w sprawie ustawy medialnej. Dzięki temu istnieją media, ale jest problem finansowy - dodał.
Szef kancelarii prezydenta Władysław Stasiak zaznaczył, że przygotowywana przez PO ustawa medialna (która ostatecznie nie weszła w życie) "zmierzała do zniszczenia mediów publicznych". - Jeżeli pan minister Graś wróci do stołu, do czego zapraszam, żeby porozmawiać o tym jak ożywić media publiczne, to myślę, że się dogadamy. A później rzeczywiście zostawmy to profesjonalistom - dziennikarzom - dodał Stasiak.
Z kolei Jarosław Kalinowski z PSL ubolewał, że przygotowywana przez koalicję ustawa medialna nie weszła w życie. W jego ocenie "w parlamencie brakowało woli porozumienia", także po stronie koalicjanta - PO. Przekonywał, że gdyby ta ustawa weszła w życie, nie byłoby dziś protestu przed "Trójką" i media nie miałyby problemów z podstawowymi kwestiami dotyczącymi finansowania.
- Źle się dzieje w mediach publicznych - przyznał europoseł SLD Wojciech Olejniczak. - Potrzebna jest tutaj korekta, oczekuję na pełne działanie środowisk twórczych, które przygotowują projekt ustawy i Sejm powinien jak najszybciej się nim zająć. Nie ma co dolewać oliwy do ognia i tak już jest gorąco - dodał.
W listopadzie ubiegłego roku minister kultury Bogdan Zdrojewski zapewnił, że rząd nie planuje już własnego projektu ustawy medialnej i czeka na projekt, który przygotowują twórcy. Nad projektem pracuje Komitet Obywatelski Mediów Publicznych.