Słońce leczy!
Prof. Michael Holick musiał zrezygnować z posady w klinice dermatologicznej Boston University, gdy rok temu odważył się powiedzieć, m.in. dla "Wprost", że słońce nie zabija, lecz pomaga leczyć wiele groźnych chorób, nawet nowotwory. Dziś podobnego zdania jest coraz więcej specjalistów. American Cancer Society wycofało się z wcześniejszych zaleceń bezwzględnego unikania słońca. Niektórzy lekarze uważają nawet, że bez żadnych zabezpieczeń (odzieży ochronnej i olejków do opalania) można w południe przebywać na słońcu przez 15 minut, co do niedawna było uważane za herezję. Dermatolodzy, wspierani przez firmy kosmetyczne produkujące kremy do opalania, uznali promieniowanie ultrafioletowe za jeden z najniebezpieczniejszych czynników rakotwórczych, oprócz azbestu, palenia tytoniu i promieniowania jonizującego. Teraz te ustalenia wydają się mocno przesadzone. Słońce nie wywołuje raka, a unikanie światła słonecznego jest bardziej szkodliwe niż umiarkowane opalanie się - nawet bez kremów ochronnych.
Z badań prof. Edwarda Giovannucciego z Harvard University wynika bowiem, że na każdy przypadek nowotworu skóry spowodowany nadmiernym opalaniem się przypada aż 30 zachorowań na raka związanych z niedoborem słońca!
04.07.2005 | aktual.: 04.07.2005 17:05
Ochrona przed rakiem
Angielscy lekarze już w czasach kolonialnych zauważyli, że u cierpiących na łuszczycę Europejczyków nawroty choroby występują rzadziej, gdy przebywają oni w Indiach lub w południowo-wschodniej Azji. - Dziś kilkadziesiąt schorzeń leczy się w dermatologii różnego typu promieniami słonecznymi - mówi prof. Andrzej Kaszuba z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi (do leczenia łuszczycy stosuje się lampy emitujące silne promieniowanie ultrafioletowe UV-A). Światło wzmacnia również odporność organizmu, poprawia samopoczucie i pomaga leczyć zaburzenia psychiczne, o czym przekonywał już Hipokrates. Leczenie depresji daje lepsze efekty, gdy chorzy w ciągu dnia przebywają w nasłonecznionych pomieszczeniach (od strony południowej). Badania wykazały, że pod wpływem światła zwiększa się w organizmie poziom neuroprzekaźników wpływających na samopoczucie, takich jak serotonina. - Nie uciekam przed słońcem, wręcz przeciwnie - korzystam z niego, kiedy tylko mogę. Po całym dniu treningu na słońcu odczuwam przyjemne zmęczenie i
świetnie zasypiam - mówi Mateusz Kusznierewicz. Aldona Kamela-Sowińska uważa, że dzięki przebywaniu na słońcu nigdy nie chorowała. - Zawsze wyjeżdżam do ciepłych krajów i stosuję tylko lekkie środki ochronne. W tym roku jadę na Dżerbę i to w lipcu, kiedy jest tam upalnie - mówi była minister finansów. Słońce pobudza wytwarzanie w skórze aktywnej formy witaminy D, która wzmacnia organizm i chroni przed różnymi chorobami, również nowotworami. Kobiety, które mają w organizmie wysoki poziom tej witaminy, są mniej zagrożone rakiem piersi, rzadko też cierpią na napięcie przedmiesiączkowe. Mężczyźni przebywający na słońcu co najmniej 20 godzin tygodniowo dwukrotnie rzadziej niż inni chorują na raka prostaty. Z kolei osoby, które często się opalają, są o 30-40 proc. mniej narażone na chłoniaki, nowotwór złośliwy układu chłonnego - wykazały badania specjalistów Instytutu Karolinska w Sztokholmie. Odpowiednio wysoki poziom witaminy D pomaga nawet leczyć nowotwory! Specjaliści Uniwersytetu Meksykańskiego w Albuquerque
wykazali, że słońce zwiększa szanse przeżycia chorych na czerniaka, bo sprawia, że nowotwór staje się mniej agresywny.
Witamina zdrowia
Witamina D prawdopodobnie hamuje namnażanie się nieprawidłowych komórek, dlatego zarówno chroni przed nowotworami, jak i pomaga je leczyć. Uczeni podejrzewają, że mieszkańcy rejonów bardziej nasłonecznionych, szczególnie południa Europy, rzadziej chorują na raka, bo mają wyższy poziom "witaminy słońca" we krwi (im dalej na północ, tym częściej występuje aż 13 rodzajów nowotworów). Na raka częściej chorują ludzie otyli, u których witamina D jest bezużytecznie magazynowana w tkance tłuszczowej oraz chorzy na cukrzycę, bo zaburzenia pracy nerek hamują u nich przekształcanie tej witaminy w postać przyswajaną przez organizm. Słońce powoduje wytwarzanie w organizmie najbardziej wartościowej witaminy D. Powstaje jej w ten sposób jedynie tyle, ile potrzeba (w największych ilościach jest wytwarzana w południe, gdy promieniowanie jest najsilniejsze). Trudno ją uzupełnić dietą. Dziennie trzeba by wypijać aż osiem szklanek pełnego mleka albo co drugi dzień zjadać sporą porcję łososia, sardynek lub makreli. Mało
skuteczne są preparaty dostępne w aptekach. Nie jest też pewne, jaka dawka witaminy D jest optymalna. Na ogół zaleca się, by u osób do 50. roku życia nie przekraczała dziennie 200 tzw. jednostek międzynarodowych, a u osób do 70. roku życia powinna być dwukrotnie większa. Wielu specjalistów uważa jednak, że przed rakiem chroni dawka co najmniej 1-1,5 tys. jednostek. Nie można jednak przekroczyć dziennie 2000 jednostek, gdyż zwiększony poziom witaminy D powoduje osłabienie i zaburza pracę nerek. Opalenizna bez stresów
Dermatolodzy słusznie ostrzegają, że coraz więcej osób - szczególnie przedstawicieli rasy białej - choruje na wyjątkowo agresywnego czerniaka złośliwego. Na świecie liczba zachorowań rośnie co roku prawie o 10 proc. - najszybciej spośród wszystkich nowotworów. Polska, wraz z krajami skandynawskimi i państwami Europy Wschodniej, należy pod tym względem do światowej czołówki. W naszym kraju umiera aż 40 proc. chorych na czerniaka (rocznie około tysiąca osób). - Najczęściej chorują ci, którzy intensywnie korzystają z uroków słońca jedynie od czasu do czasu, głównie podczas wypoczynku - mówi doc. Włodzimierz Ruka z Centrum Onkologii w Warszawie. Dla takich osób szczególnie niebezpieczne są wyjazdy do krajów śródziemnomorskich latem, gdzie dzienna dawka promieniowania słonecznego może być nawet 20 razy większa niż w pochmurnej Polsce. Ryzyko wystąpienia czerniaka jest znacznie mniejsze, gdy skóra jest stopniowo przygotowywana do kąpieli słonecznych. Zawodowi kolarze jedynie na początku wyścigów, nawet tak
trudnych jak Tour de France, stosują kremy do opalania o współczynniku ochrony przeciwsłonecznej SPF 30. Nie ma dowodów na to, że najbardziej zagrożeni są ci, którzy doznali oparzeń słonecznych. Na czerniaka chorują nawet te osoby, które przez całe życie unikały opalania! Nowotwór powstaje z komórek barwnikowych w skórze, ale może się pojawić również w siatkówce oka lub w błonach śluzowych przewodu pokarmowego, na przykład w jamie ustnej. Występuje zarówno w najbardziej odsłoniętych miejscach ciała, jak i najbardziej zakrytych - na pośladkach i stopach (u mężczyzn zwykle jest wykrywany na plecach, u kobiet - na nogach). Najczęściej chorują osoby obdarzone przez naturę wieloma znamionami - od 100 do 200 na całym ciele. W ich wypadku czerniaka może spowodować nawet drażnienie pieprzyków na skórze (niepokojące są wszelkie asymetryczne znamiona o nieregularnych brzegach, nierównym rozkładzie barw, zmiennej grubości, duże - o średnicy powyżej 6 mm - i swędzące). Dlatego trzeba regularnie, przynajmniej raz w roku,
przeglądać skórę, szczególnie po wakacyjnych wyjazdach. Jest to skuteczniejsza metoda zwalczania czerniaka niż unikanie słońca (jeśli czerniak zostanie wcześnie wykryty, jest niemal w 100 proc. wyleczalny). Nie wolno tylko smażyć się na plaży. Słońce, tak jak czerwone wino, najkorzystniejsze dla zdrowia jest w umiarkowanej dawce.
Zbigniew Wojtasiński
Współpraca: Monika Florek