Katowice jak Kalifornia
Longboardziści ze Śląska
Katowice jak Kalifornia? - zobacz zdjęcia
Co kojarzone z górnictwem Katowice mogą mieć wspólnego ze słoneczną Kalifornią? Otóż i tu i tu jeździ się na tzw. "longach". "Long", czy inaczej longboard to deskorolka, znacznie dłuższa od tradycyjnie znanych. Zyskuje ostatnio wielu zwolenników na terenie Górnego Śląska.
Wojtek Robaczyński i Ania Świerczyńska to główni animatorzy i założyciele grupy Silesia Longboard, która organizuje tzw. "tłuste czwartki" na Śląsku, czyli wspólne jazdy na długiej desce w Katowicach. Zobacz zdjęcia fotoreportera WP Damiana Wisa i przeczytaj o longboardzistach ze Śląska.
Na zdjęciu Ania z synkiem Filipem i Wojtek podczas wypadu do parku.
(ked)
Longboardziści ze Śląska
Ich wspólna przygoda z longboardingiem rozpoczęła się na przełomie lipca i sierpnia kiedy Wojtek przekonał Anię, by zamówili sobie deski. Jazda miała być ciekawym spędzaniem wolnego czasu na świeżym powietrzu, jednak wkrótce postanowili poszukać podobnych "zapaleńców" i zainicjowali Silesia Longboard Group oraz cotygodniowe spotkania na "longach" na Śląsku, włączając się do ogólnopolskiej "tłustoczwartkowej" inicjatywy Macieja Żołnierkiewicza z Warszawy.
Longboardziści ze Śląska
Jak przyznają uczestnicy "tłustych czwartków" jazda w grupie to przede wszystkim dobra zabawa, możliwość wymiany doświadczeń i wspólnej nauki tricków. Wojtek dodaje, że zawsze ktoś patrzący z boku powie ci co możesz zrobić, żeby było lepiej. Jazda w grupie w jakiś sposób cię motywuje do bycia lepszym. Oczywiście nie w sensie, że wywieramy nacisk: "Ej ty! Masz być lepszy!", tylko obserwując innych, sam siebie motywujesz, co jest o wiele lepszą i zdrowszą formą motywacji.
Poza tym podczas spotkań można wymienić się nie tylko wiedzą, ale też deską i spróbować jazdy na innym typie longboardu.
Longboardziści ze Śląska
"Tłuste czwartki" odbywają się na terenie Doliny 3 Stawów w Katowicach, zawsze o 19.00, więc jesienią wypada, że spotykają się pod osłoną nocy. W ostatni październikowy czwartek odbyło się oficjalne zakończenie sezonu.
Longboardziści ze Śląska
Atrakcją stał się poczęstuneki z własnoręcznie wykonanymi przez Anię ozdobami - longboardami z lukru i czekolady.
Longboardziści ze Śląska
Po wspólnej jeździe na terenie Doliny Trzech Stawów grupa świętowała dalej w jednym z katowickich klubów.
Longboardziści ze Śląska
Dla Silesia Longboard Group wspólny sezon trwał krótko. Zaczął się wraz z rozpoczęciem działalności, czyli dopiero we wrześniu tego roku. Mimo to, wiele osób zdążyło złapać bakcyla jazdy na długiej desce.
Longboardziści ze Śląska
Wiadomo, że oficjalne zakończenie sezonu nie musi wiązać się ze schowaniem desek do piwnicy. Silesia Longboarderzy korzystają z każdej wolnej chwili jazdy. Spotykają się w weekendy i w czwartki, kiedy tylko pogoda pozwala.
Longboardziści ze Śląska
Warunkiem, który powinny spełniać miejsca do jazdy to asfaltowe ścieżki. W aglomeracji katowickiej, takimi miejscami są m.in. wspomniana wcześniej Dolina 3 Stawów, Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku w Chorzowie, czy sporadycznie Słupna Park w Mysłowicach.
Longboardziści ze Śląska
Silesia Longboard to grupa zapaleńców, więc jest ciągle otwarta na nowych członków. Na spotkanie może przyjść każdy i to niekoniecznie posiadający własny sprzęt. Michał, jeden ze stałych bywalców spotkań, przywoził drugą deskę z myślą o tym, żeby nowo przybyłym pokazać "zajawkę". Sam na spotkania przyjeżdża z Gliwic. Udając się na spotkanie longboardowe warto przybywać innym środkiem lokomocji niż własne nogi, bo za longboardem trudno nadążyć. Szerokie koła i płynność jazdy sprawiają, że na "longu" można przemieszczać się bardzo szybko, sprawnie i na całkiem duże odległości. Na pożegnanie sezonu jeden z uczestników wybrał się wcześniej i przejechał tego dnia 43 km.
Longboardziści ze Śląska
Ania, Wojtek i Michał wspólnie podkreślają użyteczność longboardu w codziennym przemieszczaniu się po mieście. Skoczenie na pocztę, do banku, na uczelnię, czy nawet do pracy to dla longboardzistów nic nowego. Przede wszystkim znacznie praktyczniejsze niż rolki, czy rower. - Jest to dobry środek transportu, zawsze można wziąć go pod pachę i wnieść wszędzie. Z rolkami czy rowerem bywa różnie - mówi Wojtek. Sprawę utrudnia kostka brukowa na chodnikach, brak łagodnych zjazdów, dziury w jezdni oraz niejasne przepisy prawne co do jazdy deskorolkami po ulicy.
Longboardziści ze Śląska
Mieszkająca w Mysłowicach Ewelina jeździ na longboardzie głównie podczas "tłustych czwartków" i innych grupowych wypadów. Na pytanie dlaczego się na to zdecydowała odpowiada, że zawsze lubiła USA, Kalifornię, surfing, a długa deska przypominała jej właśnie deskę surfingową. Impulsem, który przekonał ją by też spróbować były filmiki w internecie pokazujące inne dziewczyny jeżdżące na desce w Barcelonie.
Podobnie było w przypadku Ani, która zdecydowała się wskoczyć na deskę, po zobaczeniu jak dziewczyny doskonale sobie z tym radzą. Jeśli tradycyjny skateboarding jest jednak domeną mężczyzn, to w longboardingu można mówić co najmniej o podziale pół na pół, jeśli nie o przewadze kobiet. W środowisku znane są grupy longboardowe składające się z samych dziewczyn. Jednak w przypadku Ani równie mocną motywacją okazał się jej partner Wojtek, który zasypywał ją materiałami o longboardingu.
Longboardziści ze Śląska
On sam odkrył longboarding poszukując oryginalnej alternatywy na spędzanie wspólnego czasu z Anią. Obydwoje jeżdżą na desce od sierpnia. Natomiast Michał, "złapał zajawkę na longa" znacznie wcześniej - podczas zeszłorocznych wakacji na kursie kitesurfingowym, gdzie miał okazję pojeździć na desce. Michał przyznaje, że w jego przypadku "long" jest zastępstwem snowboardu, na którym jeździ od 10 lat. - Gdy nie ma już w górach śniegu biorę mojego longa i śmigam po ulicach. "Tłustoczwartkowcy" wspólnie podkreślają, że wyjątkowe w longboardzie są różnorodność stylów jazdy i łatwość opanowania deski.
Longboardziści ze Śląska
Wojtek dodatkowo podkreśla, że unikalność longboardu opiera się na braku ograniczeń - Nieważne czy masz 10 czy 60 lat. O ile masz ochotę i potrafisz stać na nogach to nauczysz się na nim jeździć. 15 minut i jesteś w stanie złapać równowagę i balans. Jest kilka opcji jazdy na longboardzie. Dla spokojnych - crusing, czyli najprościej mówiąc poruszanie się jak ja to mówię: "tropem węża" po mieście, dla relaksu. Mamy również tak zwany dancing (crossteping), czyli połączenie drobnych kroczków stawianych na desce z obrotami i podskokami na niej w płynny i nieprzerwany sposób, co daje wrażenie tańczenia na desce, stąd nazwa. Dla tych, co lubią bawić się deską jest rozmaita gama trików i slajdów do nauki. A dla szukających ekstremalnych wrażeń i prędkości jest downhill, czyli zakładamy najlepiej kombinezon skórzany motocyklowy, kask typu full face (kryta szczęka) i szukamy dobrej asfaltowej trasy o niezłym nachyleniu, która pozwoli się rozpędzić. Dla najlepszych nawet do ponad 100 km/h. Na koniec mamy jeszcze
freeride, który w zasadzie jest połączeniem zjazdu nafaszerowanego trikami, slajdami, slalomem, przeskakiwaniem nad przeszkodami i tym, co ci wpadnie do głowy. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Longboardziści ze Śląska
Niezwykłość longboarda to przede wszystkim jej długość, która waha się od około 60 do prawie 150 cm, a także forma, od bardzo przypominającej deskę surfingową po klasyczne kształty znane ze skateparków.
(ked)