PolskaSkatowali bezbronnego

Skatowali bezbronnego

Bandyci napadli w sobotni wieczór na niepełnosprawnego 19-latka. Chłopak z poważnymi obrażeniami ciała trafił do Akademii Medycznej w Gdańsku. Jest w głębokim szoku. Policja nie może go na razie przesłuchać. 19-letni Maciej Wołoszyk jeszcze trzy lata temu był roześmianym nastolatkiem.

16.06.2003 10:08

Nic nie zapowiadało tragedii, która go spotka. Wtedy, idąc ulicą, nagle stracił przytomność i upadł. Nastąpiło zatrzymanie krążenia krwi i w efekcie niedotlenienie mózgu. Od tego czasu ma problemy z mówieniem, poruszaniem się i nauką.

W ostatnią sobotę Macieja spotkał kolejny cios. Został pobity i obrabowany przez grupę młodych ludzi. Działo się to, gdy jechał do domu autobusem miejskim w kierunku gdańskich Kokoszek. - Kilka minut po godz. 23 zaniepokojona nieobecnością syna w domu zadzwoniłam do niego na komórkę - opowiada Dorota Wołoszyk, matka poszkodowanego. - Mówił, że już wraca. Rzeczywiście słyszałam odgłosy silnika autobusu. Ale ze słuchawki dobiegały mnie niepokojące dźwięki. Jakieś bluźnierstwa, wyzwiska. Po kilkudziesięciu minutach Maciek dotarł do domu. Był cały zakrwawiony, skopany, bez butów, kurtki i telefonu. Zaczął wymiotować. Rodzina wezwała pogotowie i zawiadomiła policję. Pobity trafił na oddział chirurgii do Akademii Medycznej. Bandyci nie zostali jeszcze schwytani.

Dlaczego nikt nie zareagował w chwili, gdy chłopaka bito i okradano? W autobusie nie było już najprawdopodobniej nikogo poza napastnikami i ofiarą. Dyrekcja Zakładu Komunikacji Miejskiej w Gdańsku twierdzi, że kierowca autobusu nic nie widział._ - Nie mieliśmy żadnego zgłoszenia w tej sprawie- mówi Zbigniew Kowalski, z-ca dyrektora ZKM Gdańsk. - Najwidoczniej kierowca nic nie spostrzegł_.

Rodzice Macieja są załamani. Nie mogą zrozumieć jak można w tak brutalny, zwierzęcy sposób pobić niepełnosprawną, bezbronną osobę. - Przecież syn nie jest groźnym człowiekiem. Gdyby chcieli mogliby bez problemu odebrać mu telefon, czy inne wartościowe rzeczy - myśli głośno pani Dorota Wołoszyk, matka Maćka. - Dlaczego go tak pobili? Tego nie wie nikt. Policja potwierdza, że otrzymała zgłoszenie o pobiciu chłopaka, ale na razie nic konkretnie nie ustalono. Sprawcy zajścia są na wolności.

Przesłuchanie niemożliwe

- Ten młody człowiek jest w takim stanie, że przesłuchanie go jest na razie niemożliwe - mówi asp. Bogdan Lipiński z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku._ - Opieramy się na relacjach rodziny. Ale być może już dzisiaj udamy się do Akademii Medycznej, aby spróbować porozmawiać z chłopakiem. Wszystko zależy do jego stanu zdrowia.O zajściu nie wiedzą też nic w Zakładzie Komunikacji Miejskiej w Gdańsku. _- W centrali ruchu nie było żadnego sygnału o zdarzeniu- mówi Zbigniew Kowalski, zastępca dyrektora ZKM Gdańsk. - Zawsze, gdy w pojeździe dzieje się coś podejrzanego, kierowca ma obowiązek poinformować policję i pogotowie. A tym bardziej, gdy są to dalekie lub nocne trasy. Wtedy kierowca musi zachować szczególną czujność.

Wyciągnęli z autobusu?

Z relacji pobitego, przekazanej nam przez jego matkę, wynika, że sprawców napadu było kilku. Mogło być tak, że napastnicy wysiedli z Maćkiem na przystanku i tam go skatowali. Wcześniej upatrzyli sobie chłopaka w autobusie, gdzie ubliżali mu i śmiali się z niego.

- Nie sądzę, aby stało się to u nas na osiedlu przy ul. Transportowców- mówi Dorota Wołoszyk. - Ktoś z mieszkańców usłyszałby co się dzieje i szybko zareagował. Bandyci musieli wyciągnąć go z pojazdu wcześniej. Poszkodowany, gdy dotarł do domu, zdołał jedynie wykrztusić z siebie, że widział, jak uciekali w stronę Leźna.

Straszne przeżycie

Dla matki i ojca Macieja sobotnie pobicie oznacza przekreślenie trzyletniej rehabilitacji, którą ich syn przeszedł po zdarzeniu sprzed trzech lat. Boją się, że wszystko będą musieli rozpocząć od nowa. - Robił niewielkie postępy, ale nadal mógł chodzić na niektóre zajęcia ze swoimi szkolnymi rówieśnikami- mówi matka. - Załatwiliśmy mu indywidualny tok nauczania. Ma przyjaciółkę, którą czasem odwiedzał. Teraz to wszystko może okazać się niemożliwe. Już zauważyłam pogorszenie mowy. Przecież dla niego to straszne przeżycie. Boję się co będzie dalej. Dyżurny oddziału chirurgii Akademii Medycznej, na który trafił Maciej, zapewnia jednak, że nie istnieje zagrożenie życia pacjenta. - Wszystko będzie w porządku - mówi dr med. Krzysztof Kopiszka z AM w Gdańsku. - Chłopak jest w dobrym stanie. -_ Najważniejsze, że go nie zabili- dodaje matka Macieja. _- Przecież tam mogło dojść do najgorszego.

Paweł Hrydziuszko

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)