Skarbówka dopadła darczyńcę
W Polsce lepiej nie pomagać biednym. Waldemar
Gronowski, legnicki darczyńca roku, który przez wiele lat rozdawał
najuboższym pieczywo, musiał zamknąć piekarnię - ubolewa "Super
Express".
05.06.2006 | aktual.: 05.06.2006 09:31
Dostałem od fiskusa pocałunek śmierci - mówi piekarz. Gdybym niszczył pieczywo, fiskus byłby zadowolony. Pod koniec ub.r. piekarz miał zapłacić 250 tys. podatku za to, że zamiast niszczyć nadwyżkę chleba, przekazywał go do stołówki charytatywnej. Po tym, jak media doniosły o bezsensownych żądaniach fiskusa, sprawie przyjrzał się nawet premier i obiecał coś z tym zrobić.
Rzeczywiście skarbówka swoją decyzję odwołała i rozpoczęła postępowanie od nowa. Tym razem kontrolerzy Urzędu Kontroli Skarbowej pojawili się we wszystkich sklepach, z którymi pan Waldemar współpracował. W każdym przeprowadzono szczegółowe kontrole.
Sklepikarze przestraszyli się i zaczęli rezygnować ze współpracy z piekarzem. Zaczęło się trzy miesiące temu - opowiada pan Waldemar. Niektórzy mówili mi, że boją się o swoje firmy, inni dziękowali za współpracę - dodaje rozgoryczony.
O swoich decyzjach sklepikarze nie chcą otwarcie rozmawiać. Przyszli do mnie i zażądali wszystkich dokumentów. Sprawdzali, ile pieczywa kupuję i ile zwracałam do piekarni - opowiada właścicielka małego sklepu spożywczego, która od kilku lat współpracowała z piekarnią Gronowskiego. Bałam się, że jeszcze u mnie coś znajdą, wolałam nie ryzykować i zrezygnowałam ze współpracy. Żałuje, bo ludzie bardzo chwalili sobie te piekarnię - przekonuje sklepowa.
Tak w ciągu zaledwie kilku tygodni sprzedaż spadła o 70 procent i stała się zupełnie nieopłacalna. Zamknąłem piekarnię w ostatnim momencie, gdy zaczęła przynosić straty - wyjaśnia piekarz. Tym samym stołówka charytatywna straciła najważniejszego darczyńcę.
Piekarnia była naszym głównym sponsorem, każdego tygodnia dostawaliśmy za darmo chleb o wartości nawet 1,5 tys. zł - mówi ks. Jan Mateusz Gacek. opiekun stołówki. Teraz będzie ciężej zapewnić posiłki najbardziej potrzebującym. Pieczywo trzeba kupować - dodaje ksiądz. (PAP)