Siódme: nie kradnij
- Niektórzy nawet kościoła nie uszanują – mówi załamany ks. proboszcz Edmund Podzielny.
23.10.2004 | aktual.: 23.10.2004 14:27
Spod obrazu Matki Bożej Opolskiej wyparował złoty łańcuszek. Ze spiżowych drzwi opolskiej katedry zniknęła spiżowa klamka. Ks. Podzielny nie ma wątpliwości: – Sprawcami kradzieży byli bezdomni, którzy już nieraz przywłaszczali sobie rozmaite przedmioty i pieniądze. Kilka dni temu przyłapaliśmy ich na gorącym uczynku. Jeden stał na czatach, drugi szpikulcem wyciągał zawartość skarbonki. Kobiety, przystępujące do komunii św. nieraz zgłaszają kradzież pozostawionych w ławkach torebek. Dopiero co na placu przed katedrą ktoś wykopał 38 krzewów iglaków. Łupem złodziei padły miedziane rynny z budynku plebanii i kościoła.
- Pierwszy raz jakieś dwa lata temu – przypomina sobie pracownik, opiekujący się m. in. kościelnym dziedzińcem. – Zgłosiliśmy policji, ale reakcji nie było, więc wsiadłem do samochodu i osobiście objechałem punkty skupu złomu. Znalazłem całe sześć metrów rynny. Oczywiście powiadomiłem komendę, ale wie pani, co usłyszałem? „A z jakiej to racji prowadzi pan śledztwo na własną rękę?”
Jednak złodziei ujęto, znalazcę rynny wielokrotnie wzywano w charakterze świadka, po czym sprawa została umorzona ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu.
Po tych przejściach
ks. Edmund Podzieln nie zgłosił kradzieży klamki: – Muszę jednak przyznać – zapewnia – w odpowiedzi na nasze poprzednie sygnały policjanci patrolują przykościelny teren. Widuję ich nawet o godzinie 22. Trzeba mieć nadzieję, że ta obecność zapobiegnie nie tylko kolejnym kradzieżom...
Mimo że kościół ani przez chwilę nie pozostaje bez dozoru, gospodarzom nie udaje się go upilnować. Ludzie pozostawiają brudną bieliznę, doszło nawet do tego, że wewnątrz załatwiają potrzeby fizjologiczne.
- Brak autorytetów? Upadek wszelkich świętości? Może bieda, bo przypuszczam, że i w tym przypadku także chodzi o bezdomnych... – zastanawia się zrezygnowany proboszcz.
Inni opolscy proboszczowie
zapewniają, że w ich kościołach ostatnio nie dzieje się nic złego. Ojcowie jezuici na wszelki wypadek w ciągu dnia zamykają drzwi. – Pracuję od niedawna, mogę tylko zapewnić, że w ciągu ostatnich miesięcy nie zginęło nic, poza klamką – mówi ojciec gwardian Iwo Siekierka z klasztoru franciszkanów. Klamka była aluminiowa, nietypowych rozmiarów. Nowa wykona Art-Odlew.
– Nie mogę wykluczyć, że ktoś dobierał się do skarbonek, ale niczego takiego nie widzieliśmy i nie zauważyliśmy śladów włamania – mówi ks. Rudolf Świerc, proboszcz parafii św. Piotra i Pawła.
W katedrze i u franciszkanów biedni i bezdomni byli i są wspomagani chlebem i ciepłą strawą.
Danuta Nowicka