Siedział za niewinność
Łukasz W. spędził w areszcie dwa tygodnie za przestępstwo, którego nie popełnił - informuje "Gazeta Olsztyńska", której udało się skutecznie interweniować w tej sprawie.
07.09.2006 | aktual.: 07.09.2006 02:23
Koszmar Łukasza 21-letniego Łukasza, trwałby pewnie nadal, gdyby nie upór jego brata - Sebastiana. To on w kilka dni wykazał błędy śledczych i kontaktując się z gazetą wywalczył wolność Łukasza.
Chłopak trafił za kratki za rzekome pobicie Lecha M., kierownika gospodarczego Zespołu Szkół w Kętrzynie. Groziło mu kilka lat więzienia. Podczas policyjnego okazania Lech M. był jednak pewny, że za weneckim lustrem nie było napastnika.
Dlaczego więc aresztowano Łukasza? Dla dobra śledztwa nie możemy tego powiedzieć - zastrzegał Dariusz Ślęzak, zastępca komendanta kętrzyńskiej policji.
Tymczasem Mieczysław Orzechowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej, twierdzi, że Łukasz W. trafił za kraty, bo wskazał go poszkodowany. Takie mam informacje z kętrzyńskiej prokuratury - mówi.
To bzdura! - bulwersuje się Lech M. Wskazałem podobnego do napastnika mężczyznę, ale okazało się, że to był funkcjonariusz. Wtedy policjant kazał mi się przyjrzeć Łukaszowi W., bo on już się przyznał.
Tymczasem prywatne śledztwo rozpoczął Sebastian W., brat aresztowanego. Od początku podejrzewał właściwego sprawcę. Udało mu się nawet zdobyć jego zdjęcie. Kiedy odszukał Lecha M. i poprosił o pomoc w uwolnieniu brata, ten od razu rozpoznał napastnika - recydywistę Arkadiusza P. Natychmiast poszli razem na komendę, aby powiedzieć policjantom, że złapali nie tego człowieka. Na miejscu usłyszeli, że mają przyjść za kilka dni, bo... oficer prowadzący śledztwo jest na urlopie.
Zrozpaczony Sebastian W. zgłosił się do gazety, po interwencji której za kratkami wylądował właściwy sprawca - donosi "Gazeta Olsztyńska". (PAP)