Siedem lat dla podpalacza
Wyrok siedmiu lat więzienia dla podpalacza,
który wzniecał pożary w rodzinnej miejscowości, zapadł przed Sądem Okręgowym w Legnicy. Mężczyzna przez blisko cztery
lata terroryzował wieś, podpalając zabudowania gospodarcze.
26.11.2003 | aktual.: 26.11.2003 14:35
"Na wysoki wymiar kary wpłynęły m.in. innymi motywy, jakimi kierował się podpalacz - robił to z zemsty, chęci odwetu wobec osób, które mu się naraziły, lub wydawało mu się, że są zadowolone z jego konfliktu z ojcem. W dodatku oskarżony nie wyraził skruchy, co więcej przyznawał, że gdyby był na wolności prawdopodobnie postępowałby tak dalej" - uzasadniał wyrok sędzia Ryszard Nowak.
Nowak dodał, że Bohdan F. sam był mieszkańcem wsi więc zdawał sobie sprawę, jaką groźbę dla mienia i ludzi stwarza ogień. "Z każdym takim pożarem łączyło się niebezpieczeństwo dla życia ludzi, gotowi byli za wszelką cenę ratować swój dobytek, zagrożenie dotykało także tych, którzy z urzędu uczestniczyli w akcjach gaszenia" - podkreślał sędzia Nowak.
Sąd uznał Bohdana F. winnym dokonania pięciu z sześciu zarzucanych mu podpaleń. Zatrzymany w kwietniu 2002 r., po ostatnim pożarze, Bohdan F. nieoczekiwanie dla organów ścigania zaczął opowiadać o swoich wcześniejszych wyczynach przyznając się do podpalenia innych miejsc.
Sędzia mówił, że pierwsze wyjaśnienia oskarżonego o tym, jak i gdzie podkładał ogień, zgadzały się z opiniami biegłych. "Dlatego sąd dał wiarę temu przyznaniu się, mimo że potem, przed sądem, Bohdan F. odwołał wszystko i przyznał się jedynie do dokonania ostatniego podpalenia" - wyjaśnił sędzia Nowak.
29-letni mieszkaniec wsi Jenków (woj. dolnośląskie), odpowiadał za wzniecenie pożarów, w których łączne straty wyniosły ok. 170 tys. zł. Mężczyzna podkładał ogień głównie w stodołach i innych zabudowaniach gospodarczych. Podpalił m.in. obejście własnych rodziców, w którym sam mieszkał.
Horror mieszkańców Jenkowa rozpoczął się 4 czerwca 1998 r. Wtedy podpalacz po raz pierwszy podłożył ogień w jednej ze stodół, jednak zauważony szybko żywioł udało się mieszkańcom stłumić w zarodku. Dwa dni później podpalacz znowu dał o sobie znać podpalając kolejną stodołę ze zmagazynowaną słomą. Straty przekroczyły wtedy 60 tys. zł.
Po prawie rocznej przerwie ponownie spłonęła stodoła. Po kilku miesiącach druga - należąca tym razem do rodziców oskarżonego. Kolejne podpalenie miało miejsce w kwietniu 2002 r., gdy podpalił dwie kolejne stodoły. Jedna z nich spłonęła wtedy doszczętnie, drugą udało się uratować. Straty oszacowano na 50 tys. zł. Serię podpaleń zakończyło dopiero zatrzymanie Bohdana F. w kwietniu ubiegłego roku.
Biegli stwierdzili, że mężczyzna nie jest piromanem, a motywem jego działania było rozładowanie agresji.