Sexport
Mają przeważnie 19-28 lat. Są studentkami, nauczycielkami, urzędniczkami, zdarzają się nawet pracownice wymiaru sprawiedliwości. Oficjalnie przyjeżdżają jako turystki. Rodzinie w Polsce mówią, że jadą na kursy językowe, do pracy sezonowej lub jako opiekunki do dzieci. W rzeczywistości pracują jako prostytutki - najczęściej 5-8 tygodni i wyjeżdżają z roczną pensją nauczyciela. Zatrudniają się w salonach masażu, domach relaksu, nocnych klubach bądź wynajmują pokoje na godziny w motelach. Właściwie nie zdarza się, by wystawały na ulicach. Najwięcej pracuje w Katalonii, która jest centrum europejskiego seksbiznesu.
19.05.2003 | aktual.: 19.05.2003 10:36
Według Jordiego Aizpuru z lokalnej katalońskiej policji Mossos d'Esquadra, Polki świadczą seksualne usługi w co najmniej 30 miejscowościach Costa Brava, Costa Daurada i Costa del Maresme. Pracują też na południu Francji - w Marsylii, Nicei, Collioure, Antibes, Gruissan i Saint-Tropez. Od ubiegłego roku zdominowały również seksbiznes w portugalskiej prowincji Algarve. Podczas wakacji we Francji, Hiszpanii i Portugalii dorabia w ten sposób co najmniej 3 tys. młodych kobiet z Polski. - Trudno określić skalę wyjazdów na Zachód tzw. cichodajek, ale powołam się na opinię radnej Gertrudy Schenk z Berlina, która się tym problemem zajmowała. Stwierdziła ona, że aż 90 proc. kobiet z Polski działających w seksbiznesie zdaje sobie sprawę z tego, po co jedzie. Część zresztą dorabia w ten sposób też w Polsce - mówi młodszy inspektor Bogusław Tomała, koordynator Zespołu do spraw Patologii w Biurze Służby Kryminalnej Komendy Głównej Policji. Polki upodobały sobie Francję, Hiszpanię i Portugalię, bo liczą na to, że im dalej
od kraju, tym mniejsza szansa spotkania kogoś znajomego. - Wasze rodaczki cieszą się powodzeniem, bo większość to amatorki, a w seksbiznesie niczego tak się nie ceni jak świeżości. Poza tym są spokojne, bo nie chcą się znaleźć w policyjnych kartotekach. Nie piją alkoholu, nie kłócą się z klientami. Są czyste, dobrze ubrane i inteligentne, bo z reguły legitymują się znacznie lepszym wykształceniem niż konkurentki. W ostatnich dwóch latach mieliśmy tylko trzy skargi na Polki - opowiada Jordi Aizpuru z Mossos d'Esquadra. - Wiemy, że Polki świadczą usługi seksualne w naszym regionie, ale ponieważ nie mieliśmy żadnych skarg i nie zauważyliśmy, by pracowały dla sutenerów, nie mamy powodu do interwencji - dodaje Joao Barbosa z policji w Faro, w portugalskiej prowincji Algarve. Polki oferują swoje usługi głównie w Faro, Tavirze, Loulé, Silves, Lagoa i Monchique. Ich obecność w tej najbiedniejszej do niedawna prowincji Portugalii Barbosa tłumaczy wielkim bumem turystycznym w ostatnich latach. Polki zgłaszają się po
prostu do właściciela kempingu czy klubu z propozycją dorabiania świadczeniem usług seksualnych (za dzielenie się dochodami).
Polkom najtrudniej jest dorobić w seksbiznesie na południu Francji, bo tam panuje największa konkurencja, a sezonową prostytucją zajmują się także modelki i aktorki. Jeszcze dwa lata temu największym wzięciem cieszyły się dziewczyny z krajów skandynawskich, ale już w ubiegłym roku duże powodzenie miały Polki. Najwięcej naszych rodaczek dorabia w nocnych klubach w Collioure, Antibes i Gruissan. W tej ostatniej miejscowości Polki pracują w klubie Le Point Rouge. Z kolei w Antibes Polki dostały się do ekskluzywnych salonów rozkoszy urządzonych w prywatnych domach. W ubiegłym roku pozarządowa organizacja Mouvement du Nid, która pomaga prostytutkom, rozpoczęła projekt badawczy dotyczący cudzoziemek pracujących na południu Francji w seksbiznesie. - W projekcie uczestniczyło 12 Polek. Zszokowało nas to, że aż dziesięć z nich miało wyższe wykształcenie, a dziewięć stałą pracę w Polsce. Osiem z nich twierdziło, że po raz pierwszy świadczyły płatne usługi seksualne - opowiada Bernard Lemettre, prezes Mouvement du Nid.
- Uczestniczki tego projektu, w tym Polki, nie czuły się zdegradowane z powodu uprawiania sezonowej prostytucji. Twierdziły, że bardziej degradują je niskie zarobki w ich krajach czy przemoc seksualna stosowana przez ich mężów i partnerów - mówi Malka Marcovitch, szefowa Ruchu na rzecz Abolicji w dziedzinie Prostytucji, Pornografii i Przemocy Seksualnej (MAPP). Na razie większość Polek dorabiających na Zachodzie nie ma kłopotów z szantażystami i handlarzami żywym towarem. Zawsze mogą jednak skończyć jak 25-letnia Monika L. z Krakowa, absolwentka romanistyki, mężatka, matka dwóch córek (oficjalnie pracowała jako opiekunka do dzieci). Przez trzy lata z rzędu dorabiała w Katalonii (w Sitges, Villanova i Sant Pere de Ribes). We wrześniu 2002 r., gdy już wracała do kraju, zgłosił się do niej Polak z żądaniem zapłacenia haraczu. Zignorowała go. Po powrocie do domu cała klatka schodowa i okoliczne budynki były oklejone zdjęciami z jej hiszpańskiej pracy.
Violetta Krasnowska
Współpraca: Jacek Pałasiński (Rzym)
Marie-Victoire Corbin (Marsylia)