Seniorka pod namiotem
Na co dzień łamie ją w kościach, a wieczorami zakłada kołnierz ortopedyczny, bo ma problemy z kręgosłupem. Ale gdy zbliża się lato pakuje plecak i wyjeżdża na obóz harcerski. "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska" pisze o 80-letniej Marii Wolf, która każde wakacje spędza pod namiotem.
03.07.2006 | aktual.: 03.07.2006 07:22
Czy nie powinnam w tym wieku siedzieć w domu? Może i tak, ale nie potrafię - mówi dziennikowi Maria Wolf z Oławy. Wakacje pod namiotem mają w sobie coś, co sprawia, że człowiek młodnieje, nabiera sił i chęci do życia. Tam można naładować akumulatory na cały rok i poczuć się przez chwilę, jakby się miało 18 lat - wyznaje.
Pani Maria wyjechała na swój 33 obóz w życiu. Do harcerstwa należała już na Ukrainie, skąd przesiedlono ją na Dolny Śląsk. Dopiero w Oławie zaczęła się prawdziwa przygoda ze skautingiem. Gdy miała 45 lat, zapisała się do Związku Harcerstwa Polskiego. Na pierwszy obóz do Lubiatowa koło Łeby wyjechała w 1971 roku.
Obozy to dla niej przede wszystkim ciężka praca. Była tam już księgową, jeździła do sklepów po posiłki dla wszystkich obozowiczów, a teraz zajmuje się magazynem. Dba, by kucharzom nie zabrakło produktów na śniadania, obiady i kolacje. Ale młodzi harcerze kochają ją za co innego. Codziennie o szesnastej wydaje im podwieczorki.
Już od rana odwiedzają mnie w namiocie z pytaniem, co słodkiego dziś dostaną - opowiada. To dlatego zyskała przydomek Druhna Podwieczorek. Inni mówią o niej Chodząca Słodycz.
Na obozie pani Maria wstaje o siódmej. Po krótkiej toalecie biegnie do magazynu. Uzgadnia z zaopatrzeniowcami, co trzeba kupić. Gdy harcerze idą na plażę, ona przyjmuje w magazynie towar. Przychodzi czas na obiad. Nie zawsze zdąży zjeść do końca. Szybko musi przygotowywać podwieczorek. Po kolacji znów praca w magazynie. Gdy wszyscy już śpią, pani Maria do późnej nocy sporządza raporty - czytamy w "Słowie Polskim Gazecie Wrocławskiej". (PAP)