Sekuła: Kempa płakała przez PiS
Praca w komisji jest męcząca i w dużym stopniu skazana na niepowodzenie - uważa Mirosław Sekuła w wywiadzie dla dziennika "Polska The Times". - Bo od początku była i jest jednym z frontów wojny polsko-polskiej - argumentuje.
29.07.2010 | aktual.: 29.07.2010 07:27
- Powiem coś, ale z zastrzeżeniem, że są to plotki. Plotki te doszły do mnie z klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Po spotkaniu ze mną, które trwało od godz. 9.15 do 9.25, pani poseł Kempa była obecna również na swoim spotkaniu klubowym. Podczas tego spotkania jej zabiegi o uzyskanie jakieś funkcji w partii albo klubie zostały skwitowane mocną krytyką, ponoć dlatego, że nie daje sobie rady w pracach komisji hazardowej. I ci, którzy mi te plotki przekazali, mówili: „To wcale nie ty, tylko koledzy partyjni doprowadzili ją do płaczu, a ona później obciążyła tym ciebie”. Jaka jest prawda, nie wiem. Kobiece łzy są dla każdego mężczyzny, także dla mnie, tajemnicą. Nie wiem, czemu kobiety płaczą, chłopaki nie płaczą - powiedział Mirosław Sekuła.
- Mój udział w pracach komisji nie będzie miał decydującego wpływu na zwiększenie mojej popularności, a tym samym na zwiększenie moich szans wyborczych w Zabrzu. Obawiam się raczej wpływu negatywnego, bo przed pracą w sejmowej komisji śledczej byłem osobą uznawaną za niekontrowersyjną, nie wyczuwałem w stosunku do siebie agresji ze strony środowisk związanych z PiS - uważa.
Sekuła stwierdził, że został zidentyfikowany jako wróg, choć stara się przestrzegać standardów dobrego wychowania i uprzejmości. Zaprzeczył jakoby nakrzyczał na posłankę Beatę Kempę. - W spotkaniu brali udział, oprócz posłanki Kempy i mnie, również posłowie Urbaniak i Arłukowicz. Proszę wysłuchać także ich relacji - dodał.
- Pani Kempa i pan Arłukowicz nie uzyskali podczas tego spotkania tego, z czym przyszli, bo żądali ode mnie, abym wstrzymał prace komisji do 20 września. Oczywiście się na to nie zgodziłem. Jedno, co powiedziałem, być może za mocno, to: „do roboty.” Jeśli w ogóle sformułowanie „do roboty” kogoś obraża, bo u nas na Śląsku nie obraża - wyjaśnił Sekuła.
- Zarówno posłowi Arłukowiczowi, jak i posłance Kempie bardzo zależało na przerwaniu prac komisji, więc może trzeba wysłuchać jeszcze posła Urbaniaka, który podczas tego spotkania niczego nie chciał ze mną załatwiać. Wiem tylko, że chcą wstrzymania prac i zabiegają o to wszelkimi dostępnymi sposobami: prośbą, groźbą i działaniami prawnymi, które na komisji zostały nazwane kruczkami prawnymi - dodał Mirosław Sekuła.