Sekator
Dżentelmen by podziękował dziennikowi "Rzeczpospolita", że w trosce o dobro publiczne napisał, iż podejrzewa poważną aferę w jego resorcie. Ale od byłego ministra zdrowia nie ma co wymagać zbyt wiele - komentuje w "Gazecie Wyborczej" Ernest Skalski.
14.05.2003 | aktual.: 14.05.2003 11:38
Mimo, że Łapiński sam podobno zwrócił uwagę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na możliwość nadużyć w gospodarce lekami, dzisiaj, nie czekając na wynik śledztwa, ręczy za niewinność szefa swojego gabinetu i oskarża o prowokację wielką firmę farmaceutyczną lub poważną gazetę.
Publicysta pisze, że "pycha właściciela III RP" każe Mariuszowi Łapińskiemu, szefowi SLD na Mazowszu, zrobić porządek z mediami. To ich tzw. dzikie ataki odbierają społeczne zaufanie dobremu rządowi i premierowi - uważa Łapiński.
Sam więc szuka bata: zmienić prawo prasowe, zniszczyć wydawców olbrzymimi grzywnami, sprawy przeciw nim rozpatrywać w pół roku, choć takiego trybu nie mogą się doczekać mordercy i aferzyści - pisze Skalski. Według niego, ta reakcja wpisuje się w praktykę: nie wyjaśniać zarzutów, ale atakować tego, kto je wysuwa. Łapiński wali obuchem. Mówi, że afera Rywina to spreparowana prowokacja wobec SLD. Czyżby? Uderz w stół, a odezwie się...sekator - ironizuje autor komentarza. (mk)