Scjentolodzy dotarli do Polski
Jedna z najbardziej kontrowersyjnych religii świata - Kościół scjentologiczny - wchodzi do Polski. Aby uniknąć złych skojarzeń, ma działać jako stowarzyszenie i oficjalnie jedynie udzielać pomocy osobom zagubionym w życiu. Jednak w tzw. raporcie Cottrella sporządzonym dla Rady Europy i w raporcie polskiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego wymieniony został jako niebezpieczna sekta - pisze Jerzy Danilewicz, Dorota Malesa, we współpracy z Tadeuszem Zachurskim i Filipem Gańczakiem w tygodniku "Newsweek".
Ilu Polaków wpadnie w jej sieci? Już za kilka tygodni (takie przynajmniej są oficjalne plany) przy rondzie ONZ w centrum Warszawy ma stanąć wielki żółty namiot. W środku wolontariusze, m.in. z Węgier, Ukrainy, Kazachstanu, Włoch, Litwy i Czech, będą się uśmiechać, rozdawać broszurki, sprzedawać książki. Przewidziano pogadanki i pokazy filmów. Cierpiący na różne schorzenia uzyskają pomoc w postaci specjalnego masażu.
Wśród wolontariuszy znajdzie się 26-letnia malarka Kasia Pawluśkiewicz. Polka z pochodzenia, mieszkająca w Seattle. Pochodzi z katolickiej rodziny. Pewnie opowie, że jako nastolatka sprawiała dużo problemów - brała narkotyki, podkradała w sklepach. I kiedy trafiła do scjentologicznego ośrodka dla narkomanów Narconon, przeszła duchową przemianę. - Przyjechałam do Polski, żeby pomagać zagubionym ludziom - mówi "Newsweekowi".