Ścigany za 300 złotych
Schorowany rencista spędził trzy miesiące w
areszcie, bo z kilkudniowym opóźnieniem oddał 300 zł zaliczki.
Wczoraj znów stanął przed sądem; sprawa ciągnie się już sześć lat -
donosi "Gazeta Wyborcza".
13.01.2004 | aktual.: 13.01.2004 06:15
Jan Szczepanik ma 60 lat, choruje na kręgosłup, porusza się o lasce. Prokurator oskarżył go o to, że w 1998 r., jako zaopatrzeniowiec w Zespole Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich w Bytomiu, zagarnął 300 zł zaliczki.
Szczepanik kupił wtedy dla szkoły kilka artykułów spożywczych i zniknął na dwa dni. Szkoła zawiadomiła policję, jak twierdzi dyr. Józef Czornik, z troski o Szczepanika. Jan Szczepanik tłumaczy, że gdy lekarz powiedział mu o chorobie, załamał się i parę dni pił. Ale wrócił i oddał pieniądze.
Tymczasem młyn sprawiedliwości już zaczął mleć, choć ten człowiek nie zasłużył na taki los - powiedział dziennikowi dyr. Czornik. Sąd skazał Szczepanika na 400 zł grzywny. Rencista zaprotestował i sprawa wróciła na wokandę. W tym czasie Szczepanik wyprowadził się do rodzinnej wsi i nie stawiał się na rozprawy. Sąd wysłał list gończy - relacjonuje "GW". (PAP)