Sanitariusze - grabarze muszą odejść
Dyrektor gdyńskiego pogotowia zapowiedział że zwolni trzech sanitariuszy, którzy pracują w firmie pogrzebowej.
07.07.2002 09:43
O tym, że pracownicy gdyńskiej stacji dorabiają przy pochówkach napisała w sobotę "Gazeta Wyborcza".
Dziennikarze powiadomili dyrektora pogotowia w Gdyni - Mariana Kentnera. Pokazali mu zdjęcia z ceremonii pogrzebowej. Rozpoznał on na nich swoich podwładnych.
Kentner powiedział Radiu Gdańsk, że wszyscy trzej sanitariusze stracą pracę w pogotowiu. Do wtorku mają czas na złożenie wypowiedzeń. Jeśli tego nie zrobią, zostaną zwolnieni dyscyplinarnie.
W lutym szef gdyńskiego pogotowia nakazał wszystkim swoim podwładnym podpisać oświadczenie, że nie będą pracować w firmach pogrzebowych. Mimo to trzej sanitariusze nadal dorabiali przy pochówkach.
Kodeks pracy nie zabrania podejmowania drugiego zatrudnienia. Nie nakazuje nawet informowania o tym pierwszego pracodawcy. Jednak łączenie pracy w pogotowiu z zajęciem w firmie pogrzebowej jest po prostu nieetyczne - powiedział dyrektor Kentner.
Przyznał, że już wcześniej dostał anonimową informację o tym, że trzej jego podwładni pracują w firmie pogrzebowej. Sanitariusze jednak wszystkiemu zaprzeczyli, a dyrektor - jak twierdzi - nie miał dowodów. (mp)