Sami swoi ławnicy
Niemal we wszystkich sądach, do których
zadzwonili korespondenci "Rzeczpospolitej", zasiedli ławnicy
związani z partiami politycznymi. Są wśród nich radni, byli
kandydaci na radnych i osoby związane z lokalnymi ugrupowaniami
więzami rodzinnymi.
Lokalni politycy mówią wprost, że popierając kandydatów na ławników chcieli wynagrodzić swoim poplecznikom nieudany start w wyborach samorządowych i "utrzymać ich w kręgu partyjnych zainteresowań" - pisze "Rz".
Według dziennika, w wielu miastach partyjnych kandydatów popierała grupa 25 obywateli (tak było na przykład w Warszawie), doraźnie powołany komitet lub związek zawodowy (na Podkarpaciu kandydatów zgłaszał Związek Zawodowy "Samoobrona").
W sądowych ławach aż roi się od osób związanych z lokalnymi politykami towarzysko lub rodzinnie: są urzędnicy samorządowi, są żony, szwagrowie i matki radnych. Tymczasem Ministerstwo Sprawiedliwości jeszcze przed wyborami ostrzegało, że wprowadzanie do sądów osób związanych z partiami, grozi upolitycznieniem sądownictwa - podkreśla "Rz". (PAP)
* Więcej: Rzeczpospolita - Sami swoi ławnicy*