Salmonella rujnuje kurort
Sezon trwa, a sanepid nie pozwala korzystać z plaży w Międzyzdrojach. Miasto traci pieniądze i renomę - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Daniel Kawa, który w Międzyzdrojach prowadzi rodzinną smażalnię ryb, zwykle wypatruje kolejnych klientów. Ale w tym sezonie czeka tylko na wieści z sanepidu. Bo od kiedy w morzu wykryto bakterie salmonelli, klientów brak. Obroty spadły od razu.
Pouciekali wszyscy klienci. I teraz są tacy, którzy pytają: A ta rybka to gdzie złowiona? W morzu z salmonellą czy bez? W tak zwanej bazie rybackiej jest dziewięć smażalni. Od czasu salmonelli jesteśmy jak dotknięci trądem – denerwuje się Ewa Stolarewicz, właścicielka jednej z nich, sąsiadka Kawów.
Dzień czerwonej flagi
Tuż po wiadomości z sanepidu gmina natychmiast wprowadziła zarządzanie kryzysowe. W trzy godziny zgoniliśmy turystów z plaży, zawisła czerwona flaga, ratownicy pilnowali, żeby nikt nie kąpał się w morzu. W nocy plaży strzegła straż miejska – wylicza Mateusz Flotyński, wiceburmistrz Międzyzdrojów.
Perła z pałeczką
Salmonella uderza najbardziej w przedsiębiorców działających na terenie bazy rybackiej, bo turyści przenieśli się na plażę po drugiej stronie mola.
Kiedy ona odpłynie
Od prawie trzech tygodni gmina pilnuje szamb w bazie rybackiej. Rozpoczęła też przyłączanie do miejskiej kanalizacji. Skontrolowała wszystkie firmy od ubikacji po kuchnie. Niczego nie znaleźli, ale na mieście rozpowiadają, że salmonella przyszła od nas – piekli się Daniel Kawa. Przedsiębiorcy z zamkniętej części zastanawiają się, jak to jest, że salmonella trzyma się tylko do mola i dalej nie płynie.
Już wiadomo, że inspektor Antoni Skrzypczak nie otworzy plaży co najmniej do 25 sierpnia. – Nie sądzę, żeby się coś zmieniło. Był sztorm i morza nie oczyścił.