Na razie jednak Rywin nie musi pakować manatków. Przeprowadzka z luksusowej willi w podwarszawskim Konstancinie do więzienia jeszcze poczeka. Okazuje się bowiem, że wyrok sądu nic nie znaczy dla biurokratów z wymiaru sprawiedliwości. Trzeba przecież znaleźć odpowiednie więzienie dla skazanego, papiery w jego sprawie będą krążyć z jednego biurka na drugie. W tym czasie Rywin może spokojnie popalać cygara, popijać whisky i czekać na... kasację wyroku, którą zapowiadają już jego obrońcy - komentuje publicysta dziennika.
Dla obywateli to nie najlepszy sygnał - wina Rywina od początku była oczywista, nagranie rozmowy z propozycją łapówki mógł sobie odsłuchać każdy Polak, a mimo to od dwóch lat Rywin ciągle jest na wolności - podkreśla komentator "Faktu".