Rutkowski zawiódł?

Policja nadal szuka porywaczy Marcina M. z Piaseczna pod Warszawą. Negocjacje z bandytami prowadził
detektyw Krzysztof Rutkowski. Rozmowy nic nie dały, a chłopak
przepadł bez wieści - podaje "Super Express".

28.05.2004 11:50

Gdy na początku maja porywacze otrzymali 100 tys. zł okupu od ludzi Rutkowskiego i rodziny chłopaka, miał być natychmiast uwolniony. Jednak tak się nie stało. W miejscowości Żabieniec, gdzie dla bliskich Marcina miała być pozostawiona informacja o miejscu jego przetrzymywania, znaleziono tylko małe zawiniątko. W zapakowanej szczelnie reklamówce znajdował się środkowy palec. Gdy matka Marcina M. powiadomiła o znalezisku policję, jasnym stało się, że negocjacje z porywaczami nie idą w dobrym kierunku. Policjanci odebrali z domu państwa M. palec rzekomo ich syna. Z przerażeniem stwierdzili, że przechowywano go w kuchennej lodówce - przypomina gazeta.

"W tej sprawie ktoś najwyraźniej zawinił" - tłumaczy Dariusz Janas, były policjant i do niedawna współpracownik Rutkowskiego. - "Winnych nie należy jednak szukać. Trzeba wyciągnąć wnioski i zacząć współpracować. Detektyw powinien polegać na policji. Ta nie może lekceważyć ustaleń, jakie robi detektyw". Policja cały czas bada sprawę porwania mężczyzny z Piaseczna. Pytany przez nas wczoraj Rutkowski nie chciał powiedzieć, czy jeszcze się tym zajmuje. Cały czas trwają badania DNA zwłok mężczyzny znalezionych pod Grodziskiem Mazowieckim. Ciało miało odcięty środkowy palec. Policja podejrzewa, że są to zwłoki porwanego - pisze dziennik.

Krzysztof Rutkowski podczas środowej konferencji zapewniał, że był w stałym kontakcie z policją. Funkcjonariusze prowadzący śledztwo są innego zdania. Wielokrotnie podkreślali już, że po tym, jak Rutkowski wszedł do akcji, rodzina porwanego przestała kontaktować się z funkcjonariuszami, a i on sam nie dzielił się z nimi posiadaną wiedzą. Jeżeli informacje te potwierdzą się, będzie to pierwsza akcja detektywa, który działając sam doprowadził do ucieczki porywaczy i nie wyjaśnił okoliczności zaginięcia Marcina. Będzie to też, jak twierdzą policjanci, pierwsze tak tragicznie zakończone uprowadzenie w Warszawie od lat. Do tej pory porwania dla okupu, którymi zajmowała się policja lub o której pomoc prosił Rutkowski, kończyły się ocaleniem uprowadzonych - pisze "Super Express". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)