Ruszył proces byłego posła SdPl
Proces byłego posła SdPl Grzegorza G., oskarżonego o jazdę po pijanemu i stawianie oporu policji, rozpoczął się przed sądem w Bydgoszczy. Grzegorz G. nie przyznał się do winy.
09.02.2006 | aktual.: 09.02.2006 15:34
Były poseł uczestniczył w grudniu 2004 roku w imprezie barbórkowej, gdzie - zdaniem wielu świadków - pił alkohol. Wezwana na miejsce przez nieznaną osobę policja nie zdołała zmusić go do poddania się badaniu trzeźwości. Parlamentarzysta miał odepchnąć jednego z funkcjonariuszy i uciekał swoim samochodem ulicami Bydgoszczy. Policjanci dogonili go dopiero po długim pościgu.
Nie jest prawdą, że piłem tego dnia alkohol. Mogło być tak, że część uczestników spotkania mogło odbierać moje zachowanie jako nienaturalne, ale było to wynikiem moich komplikacji zdrowotnych - oświadczył przed sądem Grzegorz G., odrzucając wszystkie zarzuty ze strony prokuratora.
Były parlamentarzysta, po raz pierwszy od początku sprawy, zdecydował się w złożyć wyjaśnienia. Zapewniał, że zarówno w dniu imprezy, jak i dzień wcześniej cierpiał na silne bóle kręgosłupa i zażywał bardzo silne środki przeciwbólowe oraz niewiele jadł. Podczas spotkania barbórkowego miał jedynie "markować" picie alkoholu, gdyż bardzo źle się czuł z powodu bólu głowy.
Bliscy znajomi wiedzą, że często "markuję" picie, nabierając do ust alkohol, a potem go wypluwając do szklanki z sokiem. Także podczas imprezy starałem się tak robić, co było o tyle łatwiejsze, że każdy z gości miał ozdobny ceramiczny nieprzejrzysty kufel - zapewniał Grzegorz G.
Były poseł przyznał, że po drodze był kontrolowany przez policję, ale funkcjonariusze "nie nalegali" na badanie trzeźwości, a spotkanie odbyło się w spokojnej atmosferze. Zaprzeczył, jakoby odepchnął siłą próbującego go zatrzymać policjanta i porzucił swoje dokumenty. Legitymację poselską i prawo jazdy miałem włożone w dowód rejestracyjny i tak je podałem policjantowi. Pewnie dokumenty się wysunęły i spadły na ziemię - zapewniał Grzegorz G.
Ucieczkę przed goniącym go nieoznakowanym radiowozem tłumaczył obawą o swoje bezpieczeństwo, gdyż przypuszczał, że nieznane mu auto mogło należeć do przestępców. Na pytania sądu dotyczące szczegółów działań policji często nie odpowiadał, zasłaniając się niepamięcią.
Grzegorz G. zasiadał w Sejmie od 1993 roku w klubie SLD, a później SdPl. Z partii Marka Borowskiego został usunięty dyscyplinarnie, za to że nie poddała się badaniu trzeźwości na żądanie policji. Kolejną rozprawę wyznaczono na 10 marca.