Rozpoczął się proces kierowniczki Biedronki
Przed Sądem Rejonowym w Legnicy rozpoczął się
proces kierowniczki sklepu sieci Biedronka, oskarżonej
o łamanie praw pracowniczych. Kobieta nie przyznaje się do winy.
Lucjanie G. zarzucono fałszowanie dokumentacji oraz nieuwzględnianie w niej prawdziwej liczby godzin nadliczbowych, przepracowanych przez podwładnych, w wyniku czego podwładni nie otrzymali należnych im wynagrodzeń lub przysługujących im dni wolnych.
Moja klientka była kierowniczką tego sklepu przez zaledwie trzy miesiące i chociażby ze względu na ten krótki czas nie mogła "uporczywie i złośliwe łamać praw pracowniczych", co jej się zarzuca - powiedziała obrońca oskarżonej, mecenas Małgorzata Potacka.
Lucjana G. wyjaśniła m.in., że to nie ona wpisywała obecności na liście, lecz pracownicy sami składali pisemne zestawienia swojego czasu pracy.
W tej samej sprawie wcześniej odpowiadała też druga kierowniczka tego sklepu, która przyznała się do winy i poddała dobrowolnie karze. Moim zdaniem, moją klientkę po prostu wrzucono z nią do jednego kotła w tym postępowaniu - powiedziała Potacka.
Dodała, że według jej wiedzy, właściciel sieci Biedronka wprowadził pewne zmiany - np. wynagradzanie pracowników za udział w inwentaryzacjach odbywać się ma na podstawie umowy zlecenia.
Lucjana G. pracuje obecnie w innym sklepie sieci Biedronka.
Druga z oskarżonych w tej sprawie kobiet została już skazana. Przyznała się ona do winy i dobrowolnie poddała karze jednego roku i 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu - powiedział sędzia Konrad Wytrykowski.
Zdaniem prokuratury, poświadczając nieprawdę w dokumentacji i zestawieniach czasu pracy, kierowniczki pozbawiły 19 podwładnych należnych im za nadgodziny wynagrodzeń lub dni wolnych.
Proceder, za który grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności, miał trwać przez cały 2003 rok.