Według dziennika, dzień po wypadku jego tata poszedł do marketu. Nie znalazł sprzedawcy, który wydał im rower, dlatego poszedł do punktu obsługi klienta. "U nas takich rowerów się nie skręca" - miał usłyszeć od jednej z pracownic. "To nie jest nasz obowiązek" - sugerowała druga.
Na karcie gwarancyjnej roweru wyraźnie napisano jednak, że to sprzedawca powinien przygotować sprzęt do użytku. K. Skrzypczak poskarżył się pracownikom zielonogórskiej inspekcji handlowej. Wczoraj w markecie Auchan spotkali się przedstawiciele sklepu, producenta roweru oraz pracownicy inspekcji handlowej. Sprzedawca zgodził się oddać pieniądze K. Skrzypczakowi. Feralny rower obejrzał biegły rzeczoznawca - podaje dziennik.
"Opinię rzeczoznawcy poznamy w poniedziałek. Stwierdzi, czy ten typ roweru jest produktem niebezpiecznym" - informuje pracownik zielonogórskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Gorzowie Wlkp. Janusz Polakiewicz. Prowadzi też sprawę innych klientów, którzy w środę kupili w markecie Auchan rower. W domu odpadły od niego pedały - pisze "Gazeta Lubuska". (PAP)