Rosyjski bloger: oni tam nie umarli
Zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej opublikowane w sieci trafiły do rosyjskich blogerów anonimowo. Anton Sizych, który zamieścił je na swoim blogu, powiedział Polskiemu Radiu, że przysłano je z Krymu - i niczego więcej o autorach fotografii nie wie. - Jeśli chodzi o normy moralne, o naruszenie których się mnie obwinia... to ja uważam, że niemoralnie jest kłamać i ukrywać zabójców - mówił bloger, którego wypowiedź z Twittera opublikowała TVP.
19.10.2012 | aktual.: 19.10.2012 09:27
Anton Sizych przyznaje, że nie ma pewności co do autentyczności źródła, z którego pochodzą drastyczne zdjęcia. - Z blogerką Tatianą Karacubą zamieściliśmy zdjęcia i materiały, które były przysłane anonimowo z Krymu. Przysłano je Karacubie. Ona ma wiele kontaktów z towarzyszami z Krymu - powiedział Polskiemu Radiu bloger o pseudonimie "gorożanin z Barnauła".
Anton Sizych nie boi się odpowiedzialności za rozpowszechnianie fotografii w internecie. - Jeśli żadna z instytucji biorąca udział w operacji ratowniczej nie przyznaje, że to są ich fotografie i nie pochodzą one z ich materiałów śledczych, to nie ma ani w Polsce ani w Rosji takiego prawa, żeby karać za zdjęcia, które są niczyje - tłumaczy Sizych. Dodaje, że najlepszym uczczeniem pamięci ofiar smoleńskiej katastrofy będzie ustalenie prawdy o przyczynach ich śmierci.
Anton Sizych na łamach vz.ru tłumaczy, że nie czuje, bu postąpił niemoralnie, ujawniając te zdjęcia. - Niemoralne to jest zachowanie służb państwowych i ukrywanie prawdy. Oni tam nie umarli, to jest oszustwo - tłumaczył.
Sizych przekonywał, że nikt z rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej nie odniósł się do opublikowania tych zdjęć, bo oni też chcą znać prawdę. - Niemoralnie jest kłamać i ukrywać zabójców - mówi.