NATO będzie chroniło tylko część Ukrainy? "Rozumiemy" [RELACJA NA ŻYWO]
Niedziela to 1012. dzień wojny w Ukrainie. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oczekuje, że NATO przyłączy cały jego kraj, łącznie z obecnie okupowanymi terytoriami. Stwierdził, że Kijów "nie zaakceptuje" zaproszenia "częściowego". Podkreślił jednak, że nie ma oczekiwań od Sojuszu, że będzie się angażował w obronę terenów obecnie kontrolowanych przez Rosjan. - Rozumiemy, że państwa są przeciwne ryzyku zaangażowania ich w konflikt - powiedział na konferencji w Kijowie. Śledź relację na żywo w Wirtualnej Polsce.
- Kijów jest gotowy na zawieszenie broni, nawet bez oddania przez Rosję zajętych terytoriów Ukrainy - przekazał prezydent Wołodymyr Zełenski w rozmowie ze Sky News. Jest jedna warunek: Ukraina musiałaby dołączyć do NATO.
- Andrij Sybiha, szef MSZ Ukrainy, zwrócił się z prośbą do członków NATO o wysłanie oficjalnego zaproszenia dla Ukrainy do wstąpienia w szeregi Sojuszu. Jak wynika z wiadomości udostępnionej przez agencję Reutera, Sybiha wyraził swoje oczekiwanie, aby takie zaproszenie zostało przekazane podczas najbliższego spotkania w Brukseli, które planowane jest na przyszły tydzień.
- Ponad połowa Polaków uważa, że Ukraina nie będzie gotowa przystąpić do Unii Europejskiej w ciągu najbliższej dekady - wynika z sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski. W szczególności negatywnie nastawieni są wyborcy opozycji.
- Niemiecka prokuratura zidentyfikowała dwóch podejrzanych w związku z eksplozjami na gazociągach Nord Stream. Nie wskazano jednak, o kogo chodzi.
Dziękujemy za śledzenie relacji. Na kolejną zapraszamy TUTAJ.
Ukraina prawdopodobnie uderzyła w stanowisko dowodzenia 83. oddzielnej brygady Rosyjskich Sił Powietrznodesantowych na terytorium obwodu kurskiego - podaje Kanał 24, powołując się na wpisy prorosyjskich korespondentów.
Do ataku miało dojść przy użyciu HIMARS-a. Zginęło 12 żołnierzy, w tym czterech oficerów, a 25 wojskowych zostało rannych.
Doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan powiedział, że zwrot broni nuklearnej Ukrainie nie jest rozważany.
- To nie jest brane pod uwagę. Nie, zapewniamy Ukrainie różne siły i środki konwencjonalne, aby mogła skutecznie się bronić i odeprzeć Rosjan, a nie siły i środki nuklearne - podkreślił w rozmowie z ABC News.
- Suwerenność Ukrainy, jej integralność terytorialna i własne granice muszą być szanowane. Musimy jasno powiedzieć, że stosowanie gróźb nuklearnych jest niedopuszczalne i nigdy nie można tego kwestionować - powiedział szef Rady Europejskiej Antonio Costa.
- Lekkomyślne i celowe ataki Rosji na ukraińską infrastrukturę cywilną i systemy energetyczne są nieludzkie. Takie działania są wymierzone w ludzi, dzieci, rodziny i pozbawiają je prądu, ciepła, wody - podkreślił.
Costa ogłosił, że jeszcze w bieżącym miesiącu Unia Europejska wydzieli Ukrainie dodatkowe 4,5 mld euro wsparcia dla budżetu.
- Prócz tego, zaczynając od przyszłego miesiąca, planujemy przekazywać w ciągu całego roku, co miesiąc 1,5 mld euro pomocy - powiedział. Jak wyjaśnił, środki te "pochodzą z dochodów z rosyjskich aktywów i mogą być również wykorzystywane do celów wojskowych".
Przewodniczący Rady Europejskiej poinformował, że UE przygotowuje 15. pakiet sankcji przeciwko Rosji. Powiedział też, że UE i Ukraina będą działać wspólnie na rzecz otwarcia w pierwszej połowie przyszłego roku co najmniej dwóch rozdziałów w negocjacjach o integracji europejskiej Ukrainy.
- Kiedy dziennikarze pytają o koniec wojny, odpowiadam, że będzie to zależeć tylko od "początku końca" wojny: od początku procesu negocjacyjnego, w którym Ukraina będzie już wzmocniona przez partnerów - mówił Zełenski.
Według prezydenta ważnym krokiem w tym procesie jest przygotowanie Ukrainy do negocjacji z mocnym pakietem wsparcia ze strony partnerów, nowoczesną bronią i rakietami dalekiego zasięgu, które pozwolą uzyskać strategiczną przewagę na polu walki.
Stwierdził, że najtrudniejszym negocjatorem będzie sama Rosja. - Jeśli nie chcą pokoju, nie chcą widzieć w przyszłości Ukrainy jako niepodległego państwa, to jak można z taką osobą negocjować? - pytał.
Wołodymyr Zełenski wyraził nadzieję, że uda się odzyskać okupowane przez Rosję terytoria na drodze dyplomatycznej.
- Ważne jest, aby zrozumieć, że nigdy prawnie nie uznamy jakiejkolwiek okupacji naszych ziem przez Rosję. Nie uznajemy tych ziem za rosyjskie, to są wyłącznie nasze ziemie, to są wyłącznie nasi ludzie, czasowo okupowane części Ukrainy. Oczywiście to wszystko powróci, oczywiście bardzo chciałbym, aby większość wróciła drogą dyplomatyczną, aby nie było ofiar - mówił.
W 2024 roku Ukraina wszczęła dochodzenie w związku z ok. 60 tys. przypadkami dezercji. To dwukrotnie więcej, niż w latach 2022-2023 łącznie. Grozi za to do 12 lat więzienia.
Niektórzy żołnierze korzystają z okazji do wyjazdu do zagranicznych obozów szkoleniowych w krajach sojuszniczych. I stamtąd też uciekają. Jak przekazał "Financial Times" przedstawiciel polskich służb, z ćwiczeń w Polsce ucieka ok. 12 Ukraińców każdego miesiąca.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas konferencji prasowej z szefem Rady Europejskiej Antonio Costą podkreślił, że Kijów nie zgodzi się na "częściowe" zaproszenie jego kraju do NATO.
- Nie może być zaproszenia do NATO części terytorium Ukrainy. Jest to automatyczne uznanie, że wszystkie inne terytoria są nie tylko w niebezpieczeństwie, ale także, że inne terytoria nie są ukraińskie. Dlatego Ukraina nigdy tego nie zaakceptuje. Jeśli ma być zaproszenie, to tylko całkowite, ze wszystkimi terytoriami - powiedział Zełenski.
- Rozumiemy jednak, że art. 5 nie może obowiązywać w czasie wojny na całym terytorium Ukrainy, ponieważ państwa są przeciwne ryzyku zaangażowania ich w konflikt - dodał.
Artykuł 5. Traktatu Północnoatlantyckiego mówi o tym, że atak na któregoś z członków Sojuszu powinien być interpretowany przez pozostałe państwa członkowskie jako atak na nie same.
Armia rosyjska przygotowuje się do ofensywy na szeroką skalę w obwodzie zaporoskim. Gromadzi się i przegrupowuje na tym odcinku frontu - przekazał dowódca 3. Brygady ukraińskiej Gwardii Narodowej płk Ołeksij Chilczenko.
Rosyjskie wojska szybko przedarły się przez wschodnią flankę wsi Wełyka Nowosiłka w obwodzie donieckim - podał brytyjski resort obrony. Osada była atakowana od czasu, gdy Ukraińcy utracili Wuhłedar na początku października.
Wywiad dodał również, że wojska rosyjskie działają także za ukraińską obroną, co zagraża głównym szlakom logistycznym obrońców.
Co najmniej 44 osoby zostały hospitalizowane z powodu obrażeń odniesionych podczas antyrządowego protestu w centrum Tbilisi w nocy z soboty na niedzielę - poinformował serwis Echo Kawkaza (filia Radia Swoboda), powołując się na dane ministerstwa zdrowia Gruzji.
Wśród rannych jest 27 protestujących, 16 funkcjonariuszy policji i jeden dziennikarz.
Jak zaznaczono, dane te nie uwzględniają osób, które odniosły obrażenia podczas protestów, ale samodzielnie zgłosiły się do szpitali, uzyskały pomoc na miejscu lub zostały zatrzymane. Oznacza to, że rzeczywista liczba poszkodowanych może być znacznie większa.
Od czwartku w Tbilisi przed parlamentem co noc dochodzi do antyrządowych protestów. Demonstrujący sprzeciwiają się polityce rządzącego ugrupowania Gruzińskie Marzenie, które tego dnia ogłosiło zawieszenie do 2028 roku rozmów o wstąpieniu kraju do UE. Podczas protestów regularnie dochodzi do starć między ich uczestnikami a policjantami, którzy do pacyfikacji używają armatek wodnych, gazu pieprzowego i granatów hukowych.
Wbrew temu, co deklaruje, prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili będzie musiała złożyć urząd wraz z końcem kadencji, która upływa 16 grudnia - oświadczył w niedzielę premier Irakli Kobachidze, cytowany przez agencję Reutera.
Zurabiszwili zapowiedziała w sobotę, że pozostanie na stanowisku, ponieważ nowy parlament jest nielegalny i nie ma uprawnień do wyznaczenia jej następcy. Powiedziała, że urząd prezydencki jest obecnie "jedyną niezależną, legalną instytucją" w kraju. "Mój mandat obowiązuje dopóty, dopóki nie będzie legalnie wybranego parlamentu, który legalnie wybierze kogoś na moje miejsce" - oznajmiła.
14 grudnia głowę państwa po raz pierwszy ma wybrać specjalne kolegium. Większość ma w nim rządząca partia Gruzińskie Marzenie, oskarżana o oddalanie kraju od standardów demokratycznych. 29 grudnia miałaby odbyć się inauguracja nowego szefa państwa. GM ogłosiło jako kandydata polityka i byłego piłkarza Micheila Kawelaszwilego.
Opozycja i Zurabiszwili zarzucają GM sfałszowanie wyników wyborów parlamentarnych 26 października. Na znak protestu politycy opozycyjni nie przyjęli mandatów deputowanych i domagają się powtórzenia wyborów. W efekcie w nowym parlamencie zasiadają jedynie przedstawiciele GM.
Ostatnie bezpośrednie wybory prezydenckie w Gruzji odbyły się w 2018 roku i wygrała je Zurabiszwili. Wówczas poparło ją GM, ale z czasem zaczęło dochodzić między nimi do sporów. Posłowie GM dwukrotnie próbowali odsunąć prezydentkę od władzy.
Od czwartku w kraju odbywają się masowe protesty przeciwko rządowi, który tego dnia ogłosił zawieszenie do 2028 roku rozmów o wstąpieniu kraju do UE.
W sobotę Departament Stanu USA poinformował, że zawiesza porozumienie strategiczne z Gruzją. Kobachidze nie przyjął tej decyzji do wiadomości, twierdząc, że jego rząd będzie rozmawiać z nową administracją prezydenta elekta Donalda Trumpa, gdy ten obejmie urząd w styczniu.
Czołowy kremlowski propagandysta Dmitrij Miedwiediew zareagował na przyjazd nowych przedstawicieli instytucji Unii Europejskiej do Kijowa. - Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas, szef Rady Europejskiej Antonio Costa i komisarka ds. rozszerzenia Marta Kos w pierwszym dniu urzędowania mają się spotkać z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim.
Podpisana przez Władimira Putina ustawa o budżecie federalnym Rosji przewiduje wzrost wydatków na wojsko o 25 proc. w stosunku do roku bieżącego - poinformowała agencja Reutera, powołując się na akt prawny opublikowany w niedzielę w internetowym dzienniku urzędowym.
Opublikowane założenia budżetowe obejmują lata 2025-2027, przy czym największe wydatki w rubryce "Obrona narodowa" przewidziane są na rok 2025, w następnych latach mają sukcesywnie maleć. Łącznie wydatki związane ze "specjalną operacją wojskową" - jak Kreml nazywa rozpętaną przez siebie wojnę na Ukrainie - oraz finansowaniem innych służb mundurowych obejmują jedną trzecią wydatków budżetu państwa. Wydatki te nie są jednak jawne i nie podlegają kontroli publicznej.
Reuters zwraca uwagę, że zatwierdzając budżet w tym kształcie, rząd rosyjski przyznaje, że wydatki na wojsko prowadzące wojnę są priorytetem, a wydatki ponoszone na ten cel przewyższają planowane nakłady na edukację, ochronę zdrowia i politykę społeczną razem wzięte.
Niezależny rosyjski portal Meduza poinformował, że wydatki na obronność w 2025 r. wynoszą ok. 13,5 bln rubli, czyli ok. 125 mld USD, co stanowi ok. 6,3 proc. rosyjskiego PKB.
Nowa szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas powiedziała w niedzielę, że użycie siły przez gruzińską policję w celu rozpędzenia organizowanych trzecią noc z rzędu prounijnych demonstracji jest niedopuszczalne.
Estonka, która sprawowanie mandatu rozpoczęła w niedzielę od wizyty w Kijowie, skomentowała wydarzenia w Gruzji, podkreślając, że rząd w Tbilisi musi uszanować wolę narodu. "To jasne, że użycie siły wobec pokojowych demonstrantów jest niedopuszczalne" - podkreśliła.
Kallas przypomniała, że obecna sytuacja w Gruzji wyraźnie odbija się na stosunkach tego kraju z Unią Europejską. Jak dodała, "27" rozważa reakcję wobec wydarzeń w tym kraju, w tym nałożenie sankcji. "Mamy różne opcje. Ale oczywiście musimy dążyć do porozumienia" - powiedziała.
Pod koniec października Komisja Europejska zawiesiła proces akcesyjny Gruzji, zapowiadając, że nie odblokuje go, dopóki władze w Tbilisi, w tym rządząca partia Gruzińskie Marzenie, nie zaczną przestrzegać unijnych wartości oraz nie wyjaśnią nieprawidłowości podczas październikowych wyborów parlamentarnych.
W odpowiedzi premier Irakli Kobachidze w czwartek ogłosił, że Gruzja sama zawiesza do 2028 r. rozmowy o członkostwie w UE. Od tego czasu w Tbilisi i innych miastach kraju odbywają się wielotysięczne protesty. Demonstrantów rozpędza policja przy użyciu m.in. armatek wodnych i gazu łzawiącego; dotychczas zatrzymanych zostało ponad 200 osób.
Gruziński rząd zarzucił UE "szantaż", ale utrzymuje, że nadal zakłada przystąpienie Gruzji do UE do 2030 roku.
Ponad 500 kierowanych bomb lotniczych, niemal 660 dronów i około 120 pocisków rakietowych zrzuciło wojsko rosyjskie na Ukrainę w tym tygodniu; tylko minionej nocy zestrzelono ponad 30 bezzałogowców – oświadczył w niedzielę prezydent Wołodymyr Zełenski.
"Zeszłej nocy i w tym tygodniu nasze siły obrony powietrznej, mobilne grupy strzeleckie i wszystkie jednostki obrony powietrznej pracowały, aby chronić Ukraińców przed rosyjskim terrorem powietrznym. W nocy zestrzelono ponad 30 dronów szturmowych" – powiadomił prezydent Ukrainy w mediach społecznościowych.
"W sumie w ciągu tygodnia Rosja użyła przeciwko nam ponad 500 kierowanych bomb lotniczych, prawie 660 dronów szturmowych i około 120 różnego rodzaju pocisków rakietowych" – uściślił.
Zełenski podkreślił, że tak wysoka liczba ataków nie dotknęła dotąd żadnego kraju na świecie.
"Żaden kraj na świecie nigdy nie stawiał czoła takim atakom codziennie przez tak długi czas. Nasze państwo przetrwało, nasze siły zbrojne nadal walczą z agresorem, nasi obywatele pracują na rzecz silnej Ukrainy, a nasi partnerzy nas wspierają. Razem jesteśmy tą siłą, która zmusi Rosję do sprawiedliwego pokoju oraz przywróci pokój i bezpieczeństwo w Europie" – napisał ukraiński prezydent.
Trzy osoby zginęły, a 11 zostało rannych po tym, jak wojska Rosji zrzuciły z drona ładunek wybuchowy na minibus komunikacji miejskiej w Chersoniu na południu Ukrainy - poinformował w niedzielę szef obwodowej administracji wojskowej Ołeksandr Prokudin.
Rosyjska bomba rano spadła na tzw. marszrutkę, minibus wykorzystywany w miastach Ukrainy w transporcie miejskim.
"Obecnie wiadomo o 11 poszkodowanych. Troje ludzi odniosło obrażenia śmiertelne. Ośmioro przewieziono do szpitala" – napisał Prokudin na Telegramie.
"Dziś Rosja po raz kolejny pokazała swoje prawdziwe oblicze. W rocznicę referendum w sprawie niepodległości Ukrainy wróg ponownie uderzył w ludność cywilną, zrzucając ładunki wybuchowe na marszrutkę" – oświadczył.
Chersoń był jedynym miastem obwodowym Ukrainy, które udało się zająć Rosjanom w 2022 roku – doszło do tego w pierwszych dniach inwazji rozpoczętej 24 lutego. Po ponad ośmiu miesiącach okupacji strona rosyjska ogłosiła wycofanie swoich wojsk z prawego brzegu Dniepru. Pierwsi ukraińscy żołnierze weszli do Chersonia 11 listopada 2022 roku. Wojska rosyjskie nadal stoją jednak na lewym, wschodnim brzegu Dniepru.
Były szef resortu spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba wytłumaczył niedawne wypowiedzi prezydenta Wołodymyra Zełenskiego ws. dyplomatycznego rozwiązania konfliktu z Rosją. - Fakt, że nowo wybrany prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump chce mianować na stanowisko specjalnego przedstawiciela ds. Ukrainy Josepha Keitha Kellogga, "uspokoił Kijów".
Właśnie dlatego w ostatnich swoich przemówieniach i wywiadach prezydent mówi o możliwości dyplomatycznego rozwiązania wojny. W ten sposób ukraiński przywódca daje sygnał Trumpowi, że może współpracować z Kelloggiem - powiedział Kułeba.
- Posłuchajcie ostatnich wywiadów Zełenskiego, w których mówi, że należy szukać dyplomatycznych rozwiązań i że powinniśmy odzyskać Krym drogą dyplomatyczną, że nie jesteśmy wystarczająco silni, aby przywrócić nasze granice z 1991 roku. Wszystko to jest wiadomością dla Trumpa - dodał były szef MSZ.
Rewolucja fajerwerków - tak antyrządowe demonstracje, organizowane od czwartku w stolicy Gruzji, określają ich uczestnicy. W nocy z soboty na niedzielę protestujący atakowali petardami policję i stosowane przez nich armatki wodne. W niedzielę zdewastowali biuro rządzącej partii Gruzińskie Marzenie.
"Kolejna brutalna noc w Tbilisi. Nielegalny rząd ucieka się do nielegalnych metod, aby uciszyć Gruzinów, którzy obstają przy swoim konstytucyjnym, europejskim wyborze" – napisała w serwisie X prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili. Podziękowała za wsparcie Polsce i prezydentowi Andrzejowi Dudzie, z którym odbyła rozmowę telefoniczną.
Wiceprzewodnicząca parlamentu Nino Cilosani antyrządowe wystąpienia skomentowała słowami: "Właśnie do tego przygotowywali się (protestujący) przez ostatnie dni – podpalenie parlamentu, zamieszki, zamach stanu… Udało się to na Ukrainie i od tego czasu Ukrainę pochłania ogień wojny".
Sami demonstranci oceniali, że podczas niedzielnej pacyfikacji policja działała w granicach prawa – nie kopano ani nie bito protestujących, co zdarzało się wcześniej. (Brutalne metody gruzińskiej policji skrytykowało Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE). W nocy z sobotę na niedzielę siły specjalne używały przede wszystkim armatek wodnych i gazu łzawiącego. W odpowiedzi protestujący odpalali fajerwerki i rzucali nimi w powietrze lub w policjantów z tarczami, rozpalali ogniska i wznosili barykady. Śpiewano hymn Gruzji.
Na grupach demonstrantów w mediach społecznościowych pojawiła się informacja, że na jednym z największych w kraju targowisk hurtowych sprzedawcy materiałów pirotechnicznych zarobili w ostatnie trzy dni tyle, co zazwyczaj w ciągu roku.
W nocy na budynku Międzynarodowego Uniwersytetu Kaukaskiego z okien, w których zapalono światło, powstał napis "Theft!", czyli "kradzież".
Nad ranem demonstranci zaatakowali biuro rządzącej partii Gruzińskie Marzenie. Na ścianach przed wejściem zostawili napisy "Rosjanie" i "niewolnicy". Umieszczono flagi Gruzji i Unii Europejskiej. Niewielka grupa protestujących zatrzymała się w pobliżu gmachu Tbiliskiego Uniwersytetu Państwowego. Jest spokojnie. Niektórzy ze zmęczenia zasnęli na asfalcie.
Według serwisu Echo Kawkaza (filii Radia Swoboda) podczas nocnych starć rannych zostało dwóch dziennikarzy: fotoreporter agencji Reutera Irakli Gedenidze oraz operator gruzińskiej telewizji Pirveli Giorgi Szeciruki.
Do tej pory ministerstwo spraw wewnętrznych ani ministerstwo zdrowia nie podały ostatecznej liczby osób zatrzymanych i rannych.
Po wielu godzinach, alarmy w Ukrainie odwołane;