Rośnie liczba dezercji. Uciekają też poborowi szkoleni w Polsce [RELACJA NA ŻYWO]
01.12.2024 | aktual.: 02.12.2024 00:05
Poniedziałek to 1013. dzień wojny w Ukrainie. Przez cały 2024 roku zdezerterowało więcej ukraińskich żołnierzy, niż w ciągu dwóch pierwszych lat pełnoskalowej wojny - podaje "Financial Times". Ucieczki mają miejsce także podczas szkoleń w państwach sojuszniczych. W Polsce każdego miesiąca ma uciekać średnio 12 wojskowych. Masowe dezercje utrudniają uzupełnianie szeregów na froncie, gdzie Rosjanie zdobywają kolejne terytoria. Śledź relację na żywo w Wirtualnej Polsce.
- Ukraina po zakończeniu wojny będzie do siebie dochodziła latami - mówi w programie Wirtualnej Polski "Didaskalia" generał Jarosław Kraszewski. Sam wspomina, że po tym, co zobaczył w Ukrainie to "psycha klęka". - Najbardziej utkwiły mi tysiące hektarów niezebranej kukurydzy. Pola, które absolutnie nie były uprawiane, nie było widać interwencji rolników. Ludzie się bali - mówi.
- Doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan zdecydowanie zaprzeczył doniesieniom, jakoby USA rozważało przywrócenie broni jądrowej Ukrainie. - Nie jest to brane pod uwagę - stwierdził w wywiadzie dla stacji ABC.
- Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oczekuje, że NATO przyłączy cały jego kraj, łącznie z obecnie okupowanymi terytoriami. Stwierdził, że Kijów "nie zaakceptuje" zaproszenia "częściowego". Podkreślił jednak, że nie ma oczekiwań od Sojuszu, że będzie się angażował w obronę terenów obecnie kontrolowanych przez Rosjan. - Rozumiemy, że państwa są przeciwne ryzyku zaangażowania ich w konflikt - powiedział na konferencji w Kijowie.
- - Suwerenność Ukrainy, jej integralność terytorialna i własne granice muszą być szanowane. Musimy jasno powiedzieć, że stosowanie gróźb nuklearnych jest niedopuszczalne i nigdy nie można tego kwestionować - powiedział szef Rady Europejskiej Antonio Costa.
W wielu obwodach Ukrainy ogłoszono alarmy przeciwlotnicze.
Na sytuację w Gruzji zareagowali ochotnicy walczący w szeregach Sił Zbrojnych Ukrainy. Mundurowi zrzeszeni w "Unii Kaukaskiej" wydali oświadczenie, w którym ogłosili gotowość do powrotu do kraju.
"Dowódcy oddziałów gruzińskich wchodzących w skład komitetu wojskowego Związku Kaukaskiego postanowili na nadzwyczajnym posiedzeniu wrócić do Gruzji. Czekają na sygnał od prezydent" - napisano.
Podobne stanowisko wyrazili także przedstawiciele "Legionu Kaukaskiego" Giorgii Kesareli, Gocha Khorava i Vako Suladze. Na materiale wideo, które opublikowane zostało w mediach społecznościowych wyrazili chęć "ochrony suwerenności narodowej Gruzji i ludności cywilnej w jakiejkolwiek formie przed jakimkolwiek zagrożeniem".
UE dostarczyła Ukrainie 1 milion pocisków, spełniając obietnicę. Nie ma jeszcze szacunków na 2025 r.
- Ten milion pocisków został dostarczony, ale oczywiście... to nie wystarczy, trzeba zrobić więcej - mówiła szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas w wywiadzie dla Kyiv Independent.
Stany Zjednoczone nie rozważają przywrócenia broni jądrowej Ukrainie, którą ta oddała po upadku Związku Radzieckiego - oświadczył w niedzielnej rozmowie z telewizją ABC doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan.
- Nie jest to brane pod uwagę. To co robimy, to dajemy Ukrainie różne standardowe możliwości, aby mogła efektywnie się bronić i walczyć z Rosjanami, nie dajemy im zdolności nuklearnych - stwierdził Sullivan.
Odpowiedział w ten sposób na pytanie dotyczące artykułu w dzienniku "New York Times" z listopada, w którym gazeta, powołując się na anonimowe zachodnie źródła, zasugerowała, że prezydent USA Joe Biden przed końcem swojej kadencji będzie chciał przekazać broń jądrową Ukrainie.
Ukraińska 42. oddzielna brygada zmechanizowana poinformowała o odparciu ofensywy Rosjan w obwodzie charkowskim. Wróg miał stracić co najmniej kilkudziesięciu żołnierzy, a także kilka czołgów i pojazdów opancerzonych.
Oddziały rosyjskie miały wedrzeć się do wsi Nowyj Komar, na północ od ważnej "twierdzy" Wełyka Nowosiłka w obwodzie donieckim.
Projekt DeepState podał, że udało się odeprzeć atak, jednak Rosjanie pozostają w osadzie. Jej zdobycie można znacząco skomplikować sytuację dla Ukraińców i stworzyć "półkocioł" w obwodzie.
W niedzielę na froncie doszło do 158 starć bojowych, w tym 48 bitew w rejonie Kurachowe i 33 w rejonie Pokrowska. Ukraińcy odparli także 15 ataków w obwodzie kurskim - podał Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
Rosjanie przeprowadzili 18 nalotów, zrzucając 28 rakiet przeciwlotniczych i dokonując 698 ataków dronami kamikaze. Pozycje ukraińskie zostały ostrzelane ponad 3 tys. razy.
"Według wstępnych obliczeń wróg stracił dziś 130 żołnierzy, ukraińscy wojskowi zniszczyli także dwa czołgi, sześć bojowych wozów opancerzonych, 13 bezzałogowych statków powietrznych, osiem pojazdów i jeden sprzęt specjalny; trzy czołgi i cztery samochody okupantów doznały znacznych uszkodzeń" - przekazano.
W programie "Didaskalia" gen. Jarosław Kraszewski wspominał, jak sam pojechał do Ukrainy już po rozpoczęciu pełnoskalowej rosyjskiej inwazji.
- Jak przejechaliśmy w 2023 kilkaset, może nawet tysięcy kilometrów po Ukrainie, to psycha klęka, jak się to widziało. Najbardziej utkwiły mi - to była późna jesień, początek zimy - tysiące hektarów niezebranej kukurydzy. Pola, które absolutnie nie były uprawiane, nie było widać interwencji rolników. Ludzie się bali - mówi rozmówca Patrycjusza Wyżgi.
- Pamiętam, że jak wracaliśmy, to uciekaliśmy przed dużym atakiem rakietowym. Wtedy zrozumieliśmy, czemu te pola stoją - opowiada wojskowy.
W niedzielę wieczór Rosjanie rozpoczęli atak przy pomocy dronów szturmowych. Bezzałogowce zaobserwowano nad kilkoma obwodami, m.in. czernihowskim i charkowskim.
Ostrzeżenia wydano nad niemal całą centralną i wschodnią Ukrainą, w tym nad obwodem kijowskim.
Przez 10 miesięcy 2024 roku zdezerterowało więcej ukraińskich żołnierzy, niż w ciągu pierwszych dwóch lat wojny - podał dziennik "Financial Times".
Mężczyznom w wieku poborowym nie wolno opuszczać Ukrainy, ale niektórzy wykorzystują obozy szkoleniowe w krajach sojuszniczych, by uciec, będąc za granicą. Około 12 osób zbiega każdego miesiąca ze szkolenia w Polsce - podaje "FT", powołując się na anonimowego polskiego urzędnika.
Wzrost liczby dezercji utrudnia wysiłki Kijowa, by uzupełniać szeregi na froncie w czasie, gdy Rosja przejmuje kolejne tereny na wschodzie Ukrainy.
Gazeta podała przykład z końca października, gdy setki żołnierzy ukraińskiej 123. Brygady samowolnie opuściły pozycje w mieście Wuhłedar i wróciły do domów w obwodzie mikołajowskim. Tam część z nich zorganizowała publiczną demonstrację, domagając się większej ilości broni i amunicji.
- Przybyliśmy (do Wuhłedaru), mając tylko karabiny automatyczne. Powiedzieli, że będzie 150 czołgów, a było 20 (…) i nic, by nas osłaniać - powiedział oficer z 123. Brygady, zastrzegając sobie anonimowość.
Część dezerterów ze 123. Brygady wróciła na front, inni się ukrywają, a niektórzy przebywają w aresztach.