Rolnik nie przykuł się do torów
Rolnik-desperat usiłował w ramach protestu przykuć się w poniedziałek do torów tramwajowych w centrum Warszawy. Włodzimierz Knurowski z Poręby Spytkowskiej k. Brzeska (Małopolska) został zatrzymany przez policję.
Rolnikowi pomagał przewodniczący Kółek Rolniczych Władysław Serafin. Gdy panowie wtargnęli na jezdnię, do akcji ruszyła policja. Doszło do przepychanek.
Nie pójdę! Dlaczego rząd niszczy mnie i moją rodzinę? - wykrzykiwał rolnik. Władysław Serafin zasłaniał się immunitetem poselskim. Włodzimierz Knurowski został wciągnięty do samochodu policyjnego.
Bezprawnie zabrano ojca dzieciom - skomentował Serafin. Wysiedliśmy z samochodu i w tym momencie zaatakowali nas policjanci, użyto wobec nas siły. Pana Knurowskiego wsadzono do radiowozu, mnie i dzieciom udało się wyrwać - dodał. Myślę, że jest to niedopuszczalna akcja policji, protest był zapowiedziany - uważa Serafin.
Policja nikogo nie zatrzymała, W. Knurowski został jedynie przewieziony na komisariat w celu przeprowadzenia rozmowy - utrzymuje rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji, Dariusz Janas.
Rolnika przewieziono na komisariat policji na warszawskiej Woli, a jego czworo dzieci, które także miały brać udział w proteście, odwieziono do siedziby Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych.
Według Kółek Rolniczych, do tak desperackiego czynu rolnika skłoniła trudna sytuacja materialna. Knurowski zaciągnął kredyt w banku na zakup ziemi w 1996 r. Spłatę kredytu uniemożliwiły mu następujące po sobie trzy kolejne powodzie.
W ub.r. uzyskał pomoc w postaci 2,5 t ziarna siewnego, dzięki czemu miał odzyskać płynność finansową i kredytową. Nie udało to się jednak i jego gospodarstwo zostało zlicytowane przez bank.(aw)