Robią bomby bandytom
Kurzycko to mała wieś. Jednak dla bandytów to
ważny punkt na mapie polski - tu produkuje się bomby dla
gangsterów - donosi "Fakt".
01.03.2005 07:00
Ten przerażający fakt wyszedł na jaw przypadkiem, kiedy kilka dni temu w pociągu ze Szczecina do Poznania policja zatrzymała Łukasza J., mieszkańca Kurzycka, a przy nim 10 kg trotyl! Ten materiał wybuchowy, który mógł wysadzić 50 samochodów, miał trafić do grup przestępczych. W gospodarstwie Łukasza J. mieściła się prowizoryczna fabryka do produkcji bomb.
W Kurzycku procederem produkcji bomb dla bandytów zajmuje się wiele osób! Pokusa łatwego zarobku jest silniejsza niż strach przed karą i niebezpieczeństwem. Wieśniacy zbierają pociski w lesie jak grzyby. Sebastian J., jeden z podejrzanych o produkcję materiałów wybuchowych powiedział "Faktowi", że nie trzeba żadnego specjalnego urządzenia - wystarczy spacer. Las jest wprost najeżony pociskami! Leżą płytko pod ziemią lub całkowicie na powierzchni. Większość pochodzi z drugiej wojny światowej, z czasów gdy wojska rosyjskie i polskie forsowały w 1945 roku Odrę - informuje gazeta.
Jak robi się bombę? "Stary pocisk wkręca się w imadło i młotkiem pozbawia zapalnika. Potem wyciąga się trotyl i miele go w młynku do kawy. Proszek można stopić i przelać na przykład do puszki po piwie, a potem, to zależy, co chce się zrobić..." - zawiesza głos jeden z podejrzanych - relacjonuje "Fakt". (PAP)