Rekrutacja po znajomości?
Komisja rozpatrująca odwołania
nieprzyjętych kandydatów na prawo Uniwersytetu Gdańskiego
odrzuciła dzieci chore i z biednych rodzin, by przyjąć (ze
"względów społecznych"!) potomstwo trójmiejskich VIP-ów.
Uniwersytet odmówił nam ujawnienia listy osób przyjętych na prawo
po tegorocznych odwołaniach. Nie pomagały skargi do sądu. Do
redakcji dzwonili pracownicy uczelni: - Zdobądźcie listę, a
zobaczycie, dlaczego jest tajna - pisze "Gazeta Wyborcza".
11.10.2004 | aktual.: 11.10.2004 06:16
"Gazeta Wyborcza" listę zdobyła i zobaczyliśmy! Na 55 osób przyjętych z odwołania kilkanaście to synowie i córki prawników. Brakowało im po kilka punktów. Przyjęto ich jednak ze "względów społecznych". Wiemy natomiast o trzech osobach, które odpadły, choć zabrakło im tylko jednego punktu. Prokuratura okręgowa prowadzi śledztwo w sprawie korupcji na uczelni. Nadzoruje je... ojciec jednej z osób przyjętych z odwołania - podaje dziennik.
Afera wybuchła przed miesiącem, kiedy ujawniliśmy, że prezes gdańskiego sądu okręgowego Wojciech Andruszkiewicz poparł listami referencyjnymi troje dzieci sędziów. Dziś już wiemy, że cała trójka jest na liście przyjętych z odwołań. Pozytywne opinie o dzieciach członków palestry pisał też dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej Jerzy Lipski. Zaprotegował uczelni pociechy wziętych adwokatów Piotra Mańki-Winieckiego i Hanny Linnetej-Thrun. Skutecznie. Kolejna przyjęta z odwołania to córka Józefa Fedosiuka, prokuratora okręgowego.
Takiego fartu nie miały liczne osoby, którym do uzyskania indeksu na prawo zabrakło zaledwie punktu. Uczelniana Komisja Rekrutacyjna odrzuciła astmatyka mającego 53 pkt. (przyjmowano od 54) - nie dostał się, choć dwukrotnie pisał odwołania. Punktu zabrakło też dziewczynie, która ma pięcioro rodzeństwa, matkę nauczycielkę i bezrobotnego od sześciu lat ojca. Dziewczyna złożyła odwołanie z prośbą o przyjęcie +ze względu na trudną sytuację rodzinną+. Uczelnia odmówiła - podkreśla "Gazeta Wyborcza". (PAP)