Rekordowy mors
Przepłynie 60 metrów pod lodem. W slipach,
płetwach, czepku i okularach. Ten śmiałek to Henryk Szklarczyk z
klubu morsów "Kaloryfer" - przedstawia "Gazeta Krakowska".
Pan Henryk najpierw zrobi krótką rozgrzewkę (bezdechy) na brzegu i posiedzi dwie minuty w przerębli, żeby przyzwyczaić się do temperatury wody. Następnie wstrzyma oddech i zacznie płynąć, około 2 m pod lodem, wzdłuż specjalnej liny. Wszystko zostanie sfilmowane. Rekordu Guinnessa niestety nie będzie, bo próba nie została wcześniej oficjalnie zgłoszona. Ale Szklarczyk jest gotowy ją powtórzyć.
- Ten rekord chcę dedykować morsom ze Śląska, którzy 29 stycznia, byli na zlocie w Mielnie. Gdy usłyszeli o tragedii w Katowicach, nawet nie weszli do wody, choć jechali po to przez całą Polskę - podziwia ich postawę pan Henryk.
Szklarczyk mówi, że potrafi wstrzymać oddech na basenie na 2 minuty 40 sekund, ale temperatura wody rzędu 2-3 stopni skróci ten czas, gdyż organizm szybciej zużyje tlen, m.in. do ogrzewania. Zatem na pokonanie całego dystansu pan Henryk będzie miał najwyżej 1,5 minuty. Grozi mu niedotlenienie, wyziębienie, nawet zawał. Na miejscu będzie karetka i lekarz.
W piątek pan Henryk ćwiczył w basenie. Nurkowie zrobili mu skrócony kurs korzystania z aparatu tlenowego. Jednak wątpią w to, że mors pozwoliłby go sobie założyć pod wodą, gdyby coś poszło nie tak. - Człowiek ogarnięty paniką gwałtownie się rzuca, ma ogromną siłę - mówi Grzegorz Baliga z Akademickiego Klubu Podwodnego "Krab" przy AGH.
Z odważnym morsem będzie płynąć pięciu nurków z tego klubu, jeśli coś się stanie, będą mieć tylko kilka sekund, by wyciągnąć go do najbliższej przerębli. Oprócz startowej i końcowej będą jeszcze dwie albo trzy awaryjne. To jedyne drogi wyjścia na powierzchnię, gdyż nie da się szybko zrobić otworu w grubym lodzie.
W sobotę między godz. 12 a 13 - próba generalna. Pan Henryk się nie boi, mówi że ma do tego predyspozycje, poza tym należy do nacji, która ma w sobie wolę walki, siłę i heroizm. Ma już nawet kolejny szalony pomysł: czemu nie chodzić po lodzie... od spodu? (PAP)