Reduta Kapusty

Czystkę w warszawskiej prokuraturze, na
razie okręgowej, zapowiada minister sprawiedliwości Grzegorz
Kurczuk. Ale na niej się nie skończy - zapowiada. Czy dojdzie
również do dymisji szefa prokuratury apelacyjnej Zygmunta Kapusty?
- pyta "Gazeta Wyborcza".

02.10.2003 | aktual.: 02.10.2003 06:18

Prokurator Kapusta - nadzorca najważniejszych śledztw w kraju - wsławił się ciekawymi rozmowami ze swoimi podwładnymi. Bardzo mu mianowicie zależało, by się dowiedzieć, czy przypadkiem nie mogliby umorzyć sprawy przeciwko likwidatorowi SdRP - pisze Piotr Stasiński. Kiedy podwładni się opierali to przypadkiem stracili pracę. Kiedy zaś naciski na podwładnych postanowiła zbadać sejmowa komisja sprawiedliwości, Kapusta bardzo się oburzył. I doniósł w "Trybunie", że wiceprzewodniczący tej komisji poseł Wassermann wtyka nos nie w swoje sprawy, wyciągając od prokuratorów dokumenty.

Zdaniem publicysty "GW", aferę Rywina prokurator Kapusta prowadzi tak dociekliwie, że nie wykazuje żadnego zainteresowania "grupą trzymającą władzę", mimo, że pod terminem Rywina kryją się ludzie, którzy go wysłali po łapówkę. Kapusty nie interesowały szczegóły kontaktów Rywina z prezesem Kwiatkowskim. Obchodziła go natomiast niedyskrecja posła Rokity z komisji śledczej, kiedy ujawnił słynny SMS Halbera do Kwiatkowskiego.

Kapusta ze swej reduty prowadzi walkę podjazdową ze wszystkimi, których kompletnie nie zachwyca stopień jego prokuratorskiej dociekliwości. A zwłaszcza z tymi, którzy wątpią w jego rzetelność i niezależność; nawet jeśli są to najbardziej do tego uprawnieni posłowie. Może nadszedł czas, żeby prokurator Kapusta dowodził swoich zalet poza swoją redutą - komentuje w "GW" Piotr Stasiński. (uk)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)