Redford nas sławi

Robert Redford, gwiazdor amerykańskiego kina, jada obiady na zastawie z Bolesławca na Dolnym Śląsku. Jak pisze "Super Express", aktor publicznie ją zachwala i kupuje każdą nową kolekcję naczyń, które polska firma wprowadza na rynek.

"Najbardziej lubi te w niebieskiej tonacji" - powiedziała dziennikowi Małgorzata Opała, wiceprezes Spółdzielni Rękodzieła Artystycznego "Ceramika Artystyczna" w Bolesławcu.

Firma pokazuje swoje wyroby na wystawach w całym świecie. Kilka lat temu, na jednej z takich wystaw, niebieski zestaw obiadowy w pawie oczka wypatrzył Redford, który interesuje się przedmiotami o dużej wartości artystycznej. Zamówił zestaw u amerykańskiego przedstawiciela bolesławieckiej firmy.

Gwiazdor wydaje prywatny katalog, przeznaczony dla bogatych Amerykanów. Prezentuje w nim ciekawe wyroby z całego świata, które mu przypadły do gustu, i wskazuje, gdzie można je kupić. W jednym z katalogów Redford zamieścił fotografię naczyń bolesławieckiej Spółdzielni i dokładnie opisał ich właściwości.

Redford to nie jedyny sławny człowiek, który korzysta z zastawy z Bolesławca. W 1997 roku, gdy z ojczyzny do Watykanu odlatywał Ojciec Święty, kolację w samolocie podano mu właśnie w naczyniach z Bolesławca. King Artur, taki amerykański Robert Makłowicz, gotujący na ekranie, regularnie korzysta z tych naczyń - pisze "Super Express".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)