PolskaRatują zwierzęta

Ratują zwierzęta


Jednooki Jurand wyruszył wczoraj z nową właścicielką z przytuliska w Sycynie do Szklarskiej Poręby.

Ratują zwierzęta

Warto było przejechać te kilkaset kilometrów po tego psa. Wiedziałam, że przez swe kalectwo został skazany na śmierć przez miejscowych radnych – mówi nam Michalina Ziółkowska ze Szklarskiej Poręby.

Jurand to jeden ze 130 psów, które porzucone i zranione przez ludzi trafiły do przytuliska pani Jerzyk. Trafił do do Sycyny rok temu. Skulony w kartonie, z krwawiącą raną po wydłubanym oku, wychudzony i przeraźliwie bojący się ludzi.

– Jurand jest pełen energii. To piękny i przyjazny pies – mówi Małgorzata Galicka, wolontariuszka z Poznania, która poprzez kilka stron internetowych i akcje Allegro znalazła dom dla Juranda.

Co ze schroniskiem?

W kwietniu Sąd Okręgowy w Poznaniu nakazał jego likwidację do końca czerwca tego roku ze względu na uciążliwość dla sąsiadki, która wniosła sprawę do sądu. Ratunkiem miało być budowane schronisko dla zwierząt pod Szamotułami. Jednak większość radnych postawiła szlaban dla psów. Stwierdzili, że wezmą tylko 20 czworonogów, a po naciskach działaczy na rzecz ochrony zwierząt i burmistrza Szamotuł, zwiększyli tę liczbę do 40.

Wszyscy oprócz radnych

To jednak problemu nie rozwiązuje. Radny Przemysław Repak, z zawodu lekarz weterynarii wnioskował też o to, aby w nowym schronisku nie pracowała Wanda Jerzyk. Dlatego, że z nią... nie będzie można usypiać psów kalekich i starych.

– Na problem w Sycynie odpowiedzieli ludzie z całego świata, bo nawet z Japonii. Wszyscy chcą pomóc, tylko miejscowi radni przeszkadzają – mówi wolontariuszka Tatiana Cybylska z Poznania.

Piotr Michalak

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)