Ranni Polacy czują się dobrze
Polacy, którzy odnieśli rany w
czwartkowym zamachu w Iraku, koło miejscowości Madlul na północny
wschód od Hilli, czują się dobrze. Pierwsze rezultaty przyniosła
też praca irackiej policji - ujęto mężczyznę podejrzewanego o
udział w tym zamachu. Nad wyjaśnieniem jego okoliczności pracuje
specjalna komisja dochodzeniowa.
W zamachu zginął na miejscu 24-letni kapral Marcin Rutkowski
z Węgorzewa w województwie warmińsko-mazurskim.
Rzecznik Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe w Iraku ppłk Artur Domański powiedział dziennikarzom akredytowanym w Babilonie, że Irakijczycy ujęli mężczyznę podejrzewanego o związek z czwartkowym zamachem na polski patrol. Nieco później Domański dodał, że zatrzymanym jest Irakijczyk. Mężczyzna jest przesłuchiwany - powiedział.
Traktujemy to jako pierwszy poważny krok w tej sprawie. Na miejscu zdarzenia cały czas trwa dochodzenie, które pomoże wyjaśnić okoliczności zamachu - oświadczył rzecznik. Jak informował dowódca Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe w Iraku gen. Andrzej Ekiert, przy ruchliwej drodze, którą jechał zaatakowany polski patrol, umieszczonych było 16 ładunków wybuchowych zdetonowanych "drogą elektryczną". Polacy patrolowali okolicę, poruszając się dwoma polskimi honkerami i amerykańskim chevroletem tahoe. W eksplozji zostało rannych siedmiu żołnierzy polskiego kontyngentu w Iraku. Badania lekarskie nie potwierdziły urazu akustycznego u ósmego żołnierza, co wstępnie podejrzewali lekarze.
Mamy w tej chwili pięciu żołnierzy w szpitalu w Bagdadzie, dwóch w polskim szpitalu w Karbali. Jeden z nich pozostaje zaintubowany po zabiegu. Miał trochę problemów z oddychaniem z powodu obrzęku górnych dróg oddechowych. Można się z nim jednak komunikować - pisze na kartce - zakomunikował w piątek w Obozie Babilon szef służby zdrowia wielonarodowej dywizji płk Bogusław Nowak.
Dodał, że trzech z pięciu żołnierzy hospitalizowanych w Bagdadzie zostanie przewiezionych do polskiego szpitala w Karbali, czwarty - ranny w oko - będzie ewakuowany do bazy wojskowej Ramstein w Niemczech, a stamtąd do Polski na dalsze leczenie.
Wszystkim żołnierzom udzielono pomocy psychologicznej. Zabiegi medyczne, którym poddano żołnierzy, polegały na usuwaniu odłamków z szyi, nóg i rąk.