Radni nie pracują ale kasują
"Gazeta Lubuska" informuje: Choć radni mają
wakacje, większość z nich pobiera diety. Najlepiej wyjdą na tym
radni sejmiku: dostaną 3,4 tys. zł za dwa miesiące bez sesji.
10.08.2006 | aktual.: 10.08.2006 08:17
Radni sejmiku są na dwumiesięcznych wakacjach od obrad, ale pieniądze biorą tak, jakby odbywały się sesje i posiedzenia komisji. Niektórzy podczas wakacji zarabiają więcej niż poza wakacjami, bo w zwykłych miesiącach obcina się im diety za nieobecności - przypomina dziennik.
Biuro prasowe Urzędu Marszałkowskiego tłumaczy to tak: "Dieta wypłacana jest z tytułu pełnienia mandatu radnego (spotkania, dyżury, interwencje), a nie ze względu na udział w posiedzeniach sejmiku". Wiceprzewodniczący sejmiku Kazimierz Pańtak dodaje: Jesteśmy cały czas w gotowości. Gazeta zauważa jednak, że wielu radnych od dawna nie widziano w urzędzie.
Dziennik podaje, że radni sejmiku w czasie wakacji średnio dostaną 1,7 tys. zł miesięcznie.
Dietę mimo przerw w obradach dostaną m.in. radni Kostrzyna, Skwierzyny, Żar, Głogowa. Są jednak i tacy, którzy jak nie pracują, to i nie zarobią. Rada Wschowy zafundowała sobie przerwę aż do września, ale wypłaty diet nie będzie, bo tu po 132 zł dostają radni tylko za sesję. Lepiej ma przewodniczący, któremu zawsze należy się 1,2 tys. zł miesięcznie. W Nowej Soli pieniądze w przerwie też dostaje jedynie szef rady.
Są także i takie rady, które - mimo wakacji - pracują, jak np. rada w Drezdenku. Tamtejsi radni debatowali pod koniec lipca. Po raz kolejny zbiorą się po miesiącu. Za pracę dostają ryczałt 400- 550 zł.
"Gazeta Lubuska" przypomina też, że - mimo przerwy w obradach Sejmu - w swoich biurach pracować powinni także wszyscy posłowie. "Żaden z posłów nie prosił marszałka o urlop" - usłyszał dziennik w kancelarii Sejmu. (PAP)