PZU stanie przed sądem
225 tysięcy złotych odszkodowania domaga się od PZU rodzina mężczyzny, który w wypadku drogowym stracił zdrowie. Mężczyzna od trzech lat jest sparaliżowany i całkowicie niezdolny do samodzielnej egzystencji.
62-letni Józef Ruciński został potrącony przez samochód na przejściu dla pieszych w lipcu 98 roku. Jego stan był krytyczny. Lekarze stwierdzili stłuczony pień mózgu. W rezultacie poszkodowany stracił mowę, ma trudności z przyjmowaniem jedzenia, jeździ na wózku inwalidzkim.
Dla rodziny rozpoczęła się walka z ubezpieczycielem samochodu, który potrącił mężczyznę. Po dwóch latach od wypadku PZU wypłaciło 25 tysięcy złotych bez odsetek i przyznało rentę w wysokości 250 złotych. Rodzina twierdzi, że to za mało na pampersy, dzienną opiekę i rehabilitację. Rozmowy przeciągają się.
Krystyna Piotrowska, która jest kierownikiem Centrum Oddziału Likwidacji Szkód Osobowych w PZU powiedziała, że w tego typu sprawach trzeba być cierpliwym. To są wyjątkowo trudne i skomplikowane sprawy. Musimy mieć pełną dokumentację szkody poniesionej przez poszkodowanego, a jej zbieranie musi potrwać. Rodzinom poszkodowanych często wydaje się, że rozwiązanie takiej sprawy trwa długo - powiedziała Piotrowska.
Jednak zdaniem Marty Grzejdak ze Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych "Alter Ego", PZU celowo zwleka z decyzją o przyznaniu wysokości odszkodowania. Jak powiedziała Grzejdak PZU opłaca się czekać na śmierć poszkodowanego w wypadku samochodowym, gdyż wysokość jednorazowego odszkodowania jest mniejsza niż utrzymywanie kogoś przy życiu.
Proces przeciwko PZU ma się rozpocząć w kwietniu. Poszkodowanego reprezentuje Stowarzyszenie "Alter Ego", które po raz pierwszy w swojej historii postanowiło wytoczyć sprawę sądową. Do tej pory członkowie "Alter Ego" występowali w roli oskarżycieli posiłkowych w procesach karnych. (and)