I to korupcji dotykającej żywotnych dla państwa spraw, o uczestnictwo w której pomówieni zostali jego najwyżsi funkcjonariusze - dodaje. Dlaczego zrobił to dopiero po publikacji prasowej? Na to pytanie minister Kurczuk, pomimo, że mówił w piątek bardzo wiele, nie udzielił nam przekonującej odpowiedzi - pisze Wildstein.
Przy okazji w sposób (chyba) niezamierzony minister obciążył premiera. Okazało się bowiem, że Leszek Miller rozmawiał z ministrem Kurczukiem na życzenie tego ostatniego. I to trzy miesiące po tym, jak premier dowiedział się o całej sprawie. Wyjaśnienia, dlaczego tego nie zrobił od razu, ciągle się nie doczekaliśmy - podkreśla autor komentarza "Pytania pozostają".