Putin krytykuje media za Biesłan
Prezydent Rosji Władimir Putin skrytykował "niektóre zachodnie media" za sposób, w jaki informowały o
kryzysie z zakładnikami w szkole w Biesłanie w Północnej Osetii,
do którego doszło na początku września.
Jak możemy nazywać terrorystów (angielskim słowem) "rebels", powstańcami. Dla takich ludzi jest tylko słowo "zabójca" i "terrorysta" - oświadczył Putin, odpowiadając na pytania uczestników Światowego Kongresu Agencji Prasowych, który rozpoczął się w piątek w Moskwie.
Słowo terroryzm brzmi tak samo i po rosyjsku, i po francusku, i po angielsku. Dziwnym trafem różnie się je stosuje w odniesieniu do różnych wydarzeń - powiedział rosyjski prezydent.
Rosja wielokrotnie protestowała przeciwko "zbytniej wyrozumiałości" wobec czeczeńskich separatystów, których zachodnie media nazywają bojownikami, rebeliantami, powstańcami lub separatystami. Rosyjskie agencje i telewizje używają od lat sformułowań "bandyci", "bojówkarze", "członkowie nielegalnych ugrupowań zbrojnych" czy "terroryści".
Po tragedii w Biesłanie, gdzie - według oficjalnych danych - zginęło 339 przetrzymywanych przez zbrojne komando zakładników, w tym wiele dzieci, Moskwa wielokrotnie występowała ze słowami krytyki pod adresem zagranicznych mediów.
Prorządowy dziennik "Izwiestija" zaatakował m.in. polskie gazety, twierdząc, że są one ogarnięte "rusofobią" i pobłażają terrorystom. Putin nie wymienił w swoim wystąpieniu żadnego z mediów, do których ma pretensje.