Legalny sposób to przejście dodatkowego kursu w ośrodku szkolenia kierowców. Zdjęcie ze swego konta sześciu punktów karnych w zamian za niecałe sześć godzin pogadanek sprawia, że na organizowane w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Poznaniu szkolenia jest coraz więcej chętnych. Wcześniej odbywało się ono raz na kilka tygodni, teraz - co tydzień.
Bezpieczeństwo, przyczyny i prawne skutki wypadków drogowych, a także kultura jazdy to niektóre z tematów, które poruszają z kierowcami policjanci oraz psycholog. Cena kursu w Poznaniu wynosi około 300 zł.
Mniej pieniędzy i energii poświęcić trzeba natomiast na nielegalne sposoby pozbycia się punktów karnych. W internecie kwitnie rynek na tego rodzaju usługi. "Przyjmę do 18 pkt. karnych... Szybkie spotkanie i załatwienie sprawy... " - pisze osoba z Poznania. Do tego zamieszcza dane kontaktowe i cenę za "usługę" - 100 zł. W sieci jest pełno podobnych ogłoszeń z całego kraju.
Kierowcy chwytają się różnych sposobów, aby uniknąć kary za przekroczenie prędkości. Jak podaje wielkopolska policja, robi tak połowa "złapanych" przez radar, która pojawia się w komendzie. Jak to tylko możliwe, wypierają się tego, co widać na zdjęciu z fotoradaru. W przypadku firm, gdzie używane są samochody służbowe tłumaczą, że nie prowadzą ewidencji kierowców, osoby prywatne nie pamiętają, komu użyczają auta, twierdzą, że zdjęcia są nieczytelne, albo nie rozpoznają swoich pojazdów.
- Kierowcy próbują też wmówić, że auto prowadziła ich wiekowa babcia lub dziadek. Bywa też, że mąż próbuje przekazać mandat na żonę i odwrotnie - opowiada Andrzej Borowiak, rzecznik policji w Poznaniu. - Powinni jednak wiedzieć, że istnieje możliwość ukarania za niewskazanie sprawcy wykroczenia.
NaSygnale.pl: "Bezpieczny weekend" na podwójnym gazie