Przywileje dla urzędników
Zamiast solidarnego państwa mamy źle pojętą
solidarność urzędników - twierdzi "Fakt". Oni przyznają sobie
wysokie premie, a my oczekujemy w gigantycznych kolejkach, by
załatwić najdrobniejsze sprawy. Oni biorą dodatkowe wynagrodzenie,
a my czekamy miesiącami na zabiegi medyczne. Tak być nie powinno,
akcentuje gazeta.
05.10.2006 | aktual.: 05.10.2006 07:25
Podstawą tej opinii jest dla "Faktu" informacja, że w tym roku wysocy urzędnicy rządowi i ministerialni oraz ich pomocnicy siedzący za biurkami w najważniejszych instytucjach państwowych, zgarnęli już premie przekraczające łącznie kwotę 41 mln zł.
Ci, którzy zajmują dyrektorskie stołki otrzymali po prawie 3 tys. zł., pisze gazeta. Pracujący na niższych szczeblach - po ponad 700 zł. Każdy z liczącej ponad 62 tys. osób urzędniczej armii dostał średnio 1607 zł premii, twierdzi "Fakt".
W jaki sposób gazeta to obliczyła - pozostanie jej tajemnicą, bo dziennikarzowi PAP z prostego podzielenia 41 mln zł przez 62 tys. osób wyszło zaledwie 660 zł. na głowę. (PAP)