Przymusowo na gapę
Kontrole biletów w warszawskim metrze nasilają się wieczorami, wtedy gdy nie ma tam już gdzie kupić biletów – skarżą się czytelnicy "Metropolu".
21.12.2006 00:15
W metrze są co prawda automaty, ale można w nich tylko naładować kartę miejską, poza tym są bardzo awaryjne. Na niektórych stacjach kupno biletu jest niemożliwe już po godz. 18. Na innych kioski sprzedające bilety jednorazowe zamykane są nieco później, zwykle jednak po godz. 20 wszystkie są już nieczynne. W weekendy kłopoty z kupnem biletów zaczynają się jeszcze wcześniej. Nasi czytelnicy narzekają, że to właśnie w takich porach najłatwiej trafić na kontrolerów.
- Nie ma celowych kontroli pod kątem miejsca i pory, tam gdzie nie można kupić biletów. Kontrolerzy jeżdżą tam gdzie jest dużo pasażerów, ale z naszej strony nie będzie przyzwolenia na jazdę bez biletów, ponieważ dla nas jest to po prostu kradzież – mówi Grzegorz Ćwiek z biura prasowego Zarządu Transportu Miejskiego.
Sytuację rozwiązałoby postawienie na stacjach metra automatów z biletami. - Dwa lata temu chcieliśmy zakupić takie urządzenia, jednak te które nam dostarczył wykonawca nie spełniały naszych wymogów– wyjaśnia Ćwiek. Problem w tym, że jedno takie urządzenie kosztuje 300-400 tys. zł, miałyby one pojawić się nie tylko w metrze, ale w całym mieście. W budżecie na przyszły rok nie przeznaczono na ten cel żadnych środków.
Zbigniew Modrzewski