PolskaPrzykra sytuacja

Przykra sytuacja

Policyjne służby wewnętrzne nie rozpoczęły formalnego postępowania wyjaśniającego w sprawie policjanta z toruńskiej komendy, którego syn był jednym z uczniów znęcających się nad anglistą z toruńskiej budowlanki.

11.09.2003 08:11

- Nie oznacza to, że w ogóle się tym nie zainteresowaliśmy. Rozmawialiśmy z policjantem, ale nie znaleźliśmy na razie podstaw do wszczęcia jakiegokolwiek postępowania wyjaśniającego - mówi młodszy inspektor Mirosław Bieńkowski, Komendant Miejski Policji w Toruniu.

Według publikacji prasowych, toruński policjant na zebraniu z rodzicami, podczas którego prezentowano kasetę nagraną przez uczniów, miał wstać i powiedzieć, że nikomu nic nie zrobią, ponieważ - jego zdaniem - nie zostało tu złamane prawo. Potem podobno rozdawał swój numer telefonu rodzicom i mówił, iż mogą się z nim kontaktować w przypadku kłopotów.

Prywatna sprawa policjanta

- Policjant w rozmowie zaprzeczył, że tak się zachował - mówi komendant Bieńkowski. - I nie mamy dowodów, że było inaczej. Nie mamy także dowodów, iż mógł przed opublikowaniem kasety przez telewizję wiedzieć, co dzieje się na lekcjach angielskiego. Dzień po emisji programu sam poinformował przełożonych o tym, że jego syn brał udział w tych zdarzeniach. Nie miał żadnej styczności z postępowaniem prowadzonym w tej sprawie.

Nawet gdyby na zebraniu oceniał stan prawny zdarzeń to i tak nie miało to żadnego wpływu na to, co w tej sprawie robią policjanci. To oczywiście bardzo przykra sytuacja, że wśród tych uczniów jest syn policjanta, ale z tego powodu nie możemy mu czynić zarzutów dotyczących służby. Bo zachowanie dzieci to jego prywatna sprawa.

Jak mówi komendant Bieńkowski, w tej sprawie toczy się obecnie dochodzenie prowadzone osobiście przez prokuratora i należy poczekać na jego zakończenie, bo podczas postępowania wyjaśnionych zostanie wiele wątków.

- Jeżeli okaże się, że zachowanie policjanta w jakikolwiek sposób uchybiło służbie, to konsekwencje będą wobec niego wyciągnięte - zapewnia komendant Bieńkowski.

Będą zarzuty

Judyta Głowacka, zastępca prokuratora rejonowego w Toruniu twierdzi, że dochodzenie w sprawie zdarzeń w budowlance zostało przejęte przez prokuraturę wyłącznie z powodów, o których już pisaliśmy. Chodzi o wagę zdarzenie i jego wydźwięk społeczny.

- O tym, że w sprawie przewija się syn policjanta dowiedzieliśmy się już po przejęciu dochodzenia - mówi Judyta Głowacka. - Nie mogę wykluczyć, że gdybyśmy wcześniej nie podjęli takiej decyzji, to być może właśnie z tego powodu zajmowałby się nim osobiście prokurator.

Z zebranego na razie przez prokuraturę materiału dowodowego nie wynika, żeby policjant podczas szkolnego zebrania oceniał zdarzenia pod kątem odpowiedzialności karnej i oferował pomoc. Nie przesłuchano jeszcze rodziców uczniów, a to właśnie oni twierdzą, że tak właśnie miało być.

Jeżeli rzeczywiście policjant ferował wyroki przed zakończeniem sprawy, to błędnie ocenił stanowisko wymiaru sprawiedliwości. Prokuratura zamierza postawić uczniom zarzuty. Spodziewać się tego można w przyszłym tygodniu.

Waldemar Piórkowski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)