Przychodzi prezes po zasiłek
Zamożny biznesmen i SLD-owski notabl z Siemianowic Śląskich zgłosił się po zasiłek bezrobotnych - informuje "Gazeta Wyborcza".
W 2002 roku Zenon Kaczmarczyk ocenił swój majątek na kilka milionów. Jako radny pobiera co miesiąc ponad 1400 złotych diety. W mieście wszyscy go znają. Za PRL-u był wiceprezydentem, potem miał kilka sklepów, kawiarenkę internetową, magazyny, zarządzał kamienicami. Kieruje klubem SLD w radzie miejskiej.
A jednak kilka dni temu zjawił się w Powiatowym Urzędzie Pracy. "Staliśmy obok siebie w kolejce. Ja go znam, a on mnie, więc nie krył, że zgłasza się jako bezrobotny" - powiedział dziennikarzowi "GW" Jerzy Trela, technik metalurg trzy miesiące temu zwolniony z upadłej huty Jedność. Kaczmarczyk, zapytany po co mu zasiłek, wyjaśnił, że gdy został dwa lata temu radnym, wszystkie firmy przepisał na żonę i synów.
"To hańba! Odbiera pieniądze tym, którym potrzebne są na przeżycie. Gdzie tu lewicowa wrazliwość?" - pyta Rudolf Winkler, wiceprzewodniczący rady miejskiej i kolega z klubu SLD. Gazeta dodaje, że wczoraj wieczorem Kaczmarczyk zadzwonił do redakcji, wyznając, że wstydzi się wielkiego błędu, który popełnił, a pieniądze z zasiłku przekaże na cele charytatywne. (IAR)